Witajcie Forumowicze !
Po krótkiej przerwie siadamy do komputera by opisać obecną sytuację Lukierka.
Jak już pewnie wiecie jesteśmy domem tymczasowym dla rudzielca. Ponieważ psina jest już z nami prawie miesiąc, mieliśmy okazję troszkę się poznać,
Lukierek jest pieskiem z charakterem, lubiącym ciągnąć na smyczy z tym głównie "walczymy". Nie wiem czy to dobre słowo,
ponieważ postępy są, ale mamy nadzieję że będą większe po szkoleniu, na które wybieramy się pod koniec listopada.
Oczywiście szkolenie , dzięki za to fundacji AST
Dwa,trzy razy w tygodniu chodzimy z Lukrem na rehabilitację i 8 zabiegów jest już za nami, niestety jest to proces
długotrwały bez szybkich i spektakularnych efektów, widzimy,że poprawa jest niewielka ale jest.
Nasz wychowanek potrafi czasem użyć łapki np. do pogrzebania w liściach, czy poturlania piłeczki, bywa że również używa jej do podparcia.
Na początku łapka wisiała praktycznie zupełnie bezwładnie, więc to się zmieniło, poza tym nauczyliśmy pieska podawać
tę łapkę i na dzień dzisiejszy podnosi ja wysoko i bez problemu. Pewnie pamiętacie jaki stan biedaka był na początku gdy trafił do Warszawy - skóra i kości a waga ok 15kg.
Ostatnie ważenie było w piątek i ostatni wynik naszego zawodnika wagi ciężkiej to 20,5kg
Lukier zostając sam w domu szczeka,wyje i piszczy, ale oczywiście nie cały czas, nagrywaliśmy go dyktafonem w różnych sytuacjach czy to
wychodząc do pracy czy sklepu Analizując później wykres w programie do obróbki muzyki (po to by nie przesłuchiwać 8h materiału)
okazało się że mniej więcej czas wydawania przez niego dźwięków (szczekanie/wycie) to 30-60min na 8-9h zostawania samemu w domu.Na początku było to co najmniej 2 godziny non-stop,więc i tu jest postęp
Nie jest to tragedia ale jednak wyjść na noc na spotkanie ze znajomymi jeszcze się nie odważyliśmy !
Jest również postęp podczas szykowania się do wyjścia na spacer. Lukier na początku skakał, piszczał, szczekał ale pracujemy za każdym razem nad tym i czasem się odbywa się to zupełnie bez nadmiernej ekscytacji.
Na początku Lukier poobgryzał sobie trochę ogonek i przy machaniu nim podczas witania zaplamił nam wszystkie ściany.Ale ogonek jest ciągle tej samej długości i już nie cieszy się zainteresowaniem Rudzielca jak na początku.
Opatrunek pewnie długo się nie utrzyma, macie inne pomysły poza obcięciem ogona lub wyłożeniem powierzchni pionowych gąbką?Żart to pierwsze;)
Do psów niestety nie jest luzakiem, szczeka, piszczy a jak jakiś śmiałek podejdzie to nie obejdzie się bez ataku czy to mały czy duży...Tu też mamy nadzieje, że podczas szkolenia wśród innych psów znikną te problemy.
Pozdrawiamy Was Serdecznie jednocześnie wysyłamy aktualne fotki z prośbą o pomoc w publikacji na fb i w dziale adopcje
pozdrawiamy Kurczaki