może to nie będzie pomocne, ale w temacie: miałam ukochana Bułeczkę-Bunię. Strachliwa była, po potwornym maltretowaniu, bała się ręki, nogi, głosu, wszystkiego. Na dworze--potwór killer, w domu strachliwy aniołek-zero szczekania-tak jak Bąbel, który tez jest dziwny i dzwięków nie wydaje. Mam sąsiada piętro nizej. Zarozumiały bezczelny typ, który umilał mi życie, gdy tylko się wprowadziłam: nie tylko ryczącym kinem domowym po nocach-zasypiałam, gdy on wyłączał - ok.3 w nocy i włączał od 9 rano! Zostawiał to nawet, gdy wychodził z domu. wkurzające-dwa duże psy z donośnym głosem, które... nie szczekają i bydlę sąsiad, który uważa, że mu wszystko wolno. do czasu gdy... gdzieś po roku Bunia zaczęła szczekać! co mnie niezmiernie ucieszyło-poczuła się panią we własnym domku, do tego uznała, że trzeba mnie bronić i reagowac na przykład na szczekanie jakiegoś "szczurka" na "dzielni" czyli ulicy. Szczekała jak odpoczywała w pokoju, gdy ktoś pukał, gdy wypadała na balkonik rzucić okiem na okolice i najlepsze-ujadała, gdy mnie nie było w domu, bo widać uznała, że musi pokazywać, że jak w domu nie ma mamusi, to ona tu pilnuje! rewelacja-sąsiad bydle wyciszał telewizor już ok 23.00, inaczej szczułam Bunię i darła się gdy on spał, np o 4 rano. niestety Buni nie ma od miesiące i gnojek znowu wrócił do swoich nawyków. chyba sprawię sobie jakiegoś głośnego ujadacza...
)