Nie wiem od czego zacząć, masa myśli miota mi się w głowie...
Wszyscy znacie historię Bastiana opisywaną przez siostry właścicielki, wiele osób zaangażowało się w pomoc dla chłopaka.
Ja miałam przyjemność poznania tego psiaka, i powiem tak - zdjęcia nie oddają jego faktycznego stanu...Stan Basta był na tyle poważny, że nie można było wykonać szczepień, zaniedbany gronkowiec i nużeniec oraz grzyb w uchu i na łapach, niedożywienie (ponad 10 kg niedowagi)...długo by tu jeszcze wymieniać czego dopuściła się właścicielka względem tego nie winnego stworzenia
.
Nasza pomoc, która poszła w błoto, bo mimo podania na tacy - leki nie były podawane
.
Te i kilka innych czynników postawiły nas przed bardzo ciężkim wyborem...Pies okazał się nieadopcyjny pod względem zachowania i w kwestii zdrowotnej, "pani" postanowiła wywalić psa do schronu, gdzie powoli i ogromnym bólu odchodziłby w samotności, bez najmniejszej szansy na dom.
Po wielu konsultacjach z niezależnymi osobami, nieprzespanych nocach podjęłyśmy decyzję o eutanazji (która zostanie wykonana w poniedziałek).
Koszt zastrzyku pokryjemy z pieniążków z Bastusiowego konta...brakuje nam jeszcze na utylizację zwłok.
BARDZO DZIĘKUJĘ W IMIENIU BASTKA, DZIEWCZYN I SWOIM WŁASNYM, TYM Z WAS KTÓRZY RAZEM Z NAMI PODJĘLI WYZWANIE I PRÓBOWALI MU POMÓC...
Niestety nie udało się...