Witam.
Chciałam prosić o pomoc dla Dżekiego. Jest to ok 2 letni pies w typie amstafa, maści błękitno - białej.
Przebywa w województwie lubelskim, mała miejscowość koło Ryk.
Mam tam działke i psiak jest u moich sąsiadów. Ludzie mają dobre serce jednak nie mają czasu dla niego i brak pieniędzy żeby zapewnić mu odpowiednią opieke weterynaryjną i go utrzymać. Nie mówie, że nie dostaje jeść, ale napewno nie jest to coś super do jedzenia.
I wiadomo jak to na wsi, nikt nie podchodzi tak do zwierząt jak w wiekszych miejscowościach.
(Sama mam przykład, bo moja babci ledwo znosi to, że mój pies siedzi w domu, a już nie mówiąc że śpi na łóżku.)
Raz do roku szczepienie na wścieklizne i tyle widzi weterynarza.
Byłam tam 2 tygodnie temu i robiłam psiakowi zdjęcia, przekonywałam do oddania i dopiero jak dziś zadzwoniłam to powiedzieli że jeżeli znajdzie się jakiś dobry dom, zgodzą sie go oddać.
No jest źle, powiedzieli że teraz jak te mrozy takie duże to siedzi w stodole, ale jeszcze 2 tygodnie temu był zamknięty w kojcu. Nie mają czasu go wypuszczać, biedny całe dnie tam spędza. Ma poranione łapy od siatki.
Pies jest bardzo przyjaźnie nastawiony do ludzi, pragnie kontaktu. Nie wiem jak do psów sie zachowuje, ale suczki toleruje.
Z moją Chelsea sie bawił, ale to było w październiku jak byłyśmy. Myśle że waży w granicach 30 kg.
Prosze o pomoc, bo aż szkoda żeby tak fajny psiak sie marnował.