przez doddy » 12 Sie 2011, 16:07
Homer do nas wrócił w poniedziałek z powodu agresji do nowych opiekunów.
Od początku wiedzieliśmy, że jego adopcja wiązała się z ryzykiem, więc absolutnie nie obwiniamy nowych właścicieli. Baa... dziękujemy za mądre podejście do tematu.
O Homerze dostawałam niepokojące wieści już z DT od Agaty, że nie radzi sobie z psem, że nie ma dla niego czasu, że przy niewybieganiu Homer ma "głupie" pomysły i najlepiej abyśmy go zabrali. Okazało się, że Homer wyskoczył do taty Agaty. We wtorkowej rozmowie z Agatą dowiedziałam się, że jednak sytuacji problemowych było i więcej. Homer trafił do hotelu do Asi. Zgłosił się wtedy Arek z chęcią jego adopcji. Homer został w hotelu, przeszedł kastrację. W dniu kastracji chciał pozabijać wetów (tu jednak zrzuciliśmy wszystko na kark tego, że nie lubi wetów). Po kilku dniach zaatakował Asię (tu szczęście, że był w kołnierzu), zaatakował bo chciała wprowadzić go do boksu za obrożę. Po rozmowie telefonicznej z Agatą dowiedziałam się, że rzeczywiście Homer nie lubi brania za obrożę... Zaczęły wychodzić "kwiatki" z zachowaniem Homera... pluje sobie w twarz, że tak późno... a tak ważne fakty. Homer jest psem, który jak jest coś po jego myśli to jest super grzeczniutki, a jak coś mu się już nie podoba to warczy bądź atakuje.
To co wiedziałam przekazałam Arkowi, rozmawiał on także bezpośrednio z Agatą. Pomimo wszystkiego zdecydował się na adopcję. Z Arkiem byliśmy w kontakcie, problemy były, mniejsze, większe. Arek radził się jak sobie z problemami radzić, jak postępować. O ile na spacerach Homer był super, u weta zachowywał się jak wściekły, a w domu... a w domu było czasem dobrze, czasem źle. Wszystko zależało od tego, czy Homer coś akceptował, czy sobie nie życzył.
Arek adoptując Homera narzucał mu od początku pewne zasady w domu, że nie ma spania w łóżku, że jak pies leży na drodze to musi wstać jak właściciel przechodzi itp. Starał się stosować czytelne sygnały dla psa. Początkowo zaczęło się warczenie ze strony psa w chwilach, które jemu się nie podobały. W niedzielę zaś były już 2 próby ataku (w tym jedna zakończyła się niestety już na człowieku, podczas próby zrzucenia psa z łóżka Homer zaatakował ). Pomimo najszczerszych chęci Arka, Homer do nas wrócił.
Obecnie trwa 15 dniowa obserwacja po ugryzieniu.
Ciężko mi póki co wyrokować co dalej z Homerem. Wstępnie mogę napisać, że na pewno nie trafi ponownie do adopcji. Nie mam co ukrywać, że także myślę o uśpieniu Homera jeśli nie znajdę mądrego rozwiązania. Nie podejmiemy już ryzyka, że komuś jeszcze zrobi krzywdę. Oczywiście, ktoś może nam zarzucić, że "skazujemy psa". Jednak dla nas nasze działania polegają na pomocy psom, ale pomocy mądrej tj. takiej, która jako nadrzędne dobro bierze dbanie o bezpieczeństwo ludzkie.
13.10.2011 o 4:45 świat się zatrzymał... Mamba [*]