Właśnie wróciłyśmy do domu. Wiadomości są niezbyt dobre.
W poszukiwaniu przyczyny gromadzenia płynu wykonaliśmy dziś między innymi echo serca, które miało być robione w przyszły wtorek. Pomiar wykazał znaczny przerost mięśnia. Z badania wynika, że ma on charakter wtórny, czyli nie wynika z wady samego narządu, a najprawdopodobniej z nadmiernego oporu na układzie tętniczym - któraś z tętnic lub aorta jest przyblokowana, poprzez ucisk zewnętrzny albo guz na ściance samego naczynia. Krew nie przepływa swobodnie, tworzą się zastoiny, ciśnienie rośnie i pojawia się przesięk - gdzieś w obrębie otrzewnej, nie wiadomo gdzie. Jednocześnie stan trzustki się nie poprawia, wątroba też niezbyt prawidłowa.
Do tej pory radykalnie nie pomogły ani antybiotyki przeciwwirusowe ani przeciwbakteryjne, na dłuższą metę nie pomagają sterydy, kroplówki, właściwie nic. Według doktora w tej sytuacji nie można już dłużej czekać licząc na poprawę, bo Szara jest coraz słabsza. Rozważaliśmy wykonanie rezonansu z kontrastem na układzie krwionośnym, ale jedyne, co by on mógł wykazać to miejsce blokady - jeśli przyczyną jest wada naczynia krwionośnego to i tak nic nie można z tym zrobić, a jeżeli guz zewnętrzny to i tak trzeba operować. W tej sytuacji po długiej rozmowie zdecydowaliśmy wspólnie o konieczności wykonania laparotomii zwiadowczej.
Zabieg będzie przeprowadzony jutro o 11. Jeżeli uda się zlokalizować źródło problemu w postaci guza i będzie on operacyjny to zostanie usunięty. Jeśli przyczyną są natomiast zmiany zwyrodnieniowe wątroby lub innego ważnego narządu to w zależności od ich charakteru i zasięgu "w trakcie" będziemy decydować, co zrobić. Najgorszą z opcji jest nie znalezienie niczego, bo to będzie wskazywało na guz bezpośrednio na ścianie jakiejś ważnej tętnicy, a na to nie ma lekarstwa - można jedynie podejmować próby odwadniania organizmu przy pomocy leków albo bezpośredniego ściągania płynu z jamy brzusznej - wszystko to półśrodek i działa do czasu.
Dzisiejsza decyzja jest bardzo trudna, bo przeraża mnie myśl o otwieraniu brzucha tak osłabionego psa, ale ufam doktorowi, a skoro mówi, że to jedyna rozsądna droga to pewnie tak jest. Bunia leżała dziś przez cztery godziny pod kroplówką (długo, bo nie chcąc ryzykować była podawana bardzo wolno) - powinno ją to trochę postawić na nogi przed jutrzejszym dniem.