przez wronka » 04 Lis 2014, 23:55
Jesteśmy. Net tnie mi się dziś niemiłosiernie, od pół godziny próbuję coś napisać - jeśli nie dam rady tego wkleić dziś to pójdzie jutro.
Najważniejsze, że (tfu tfu, puk w niemalowane) jest lepiej. Zauważalnie lepiej. Po Furosemidzie Szara wysikała wczoraj do wieczora chyba z połowę swojej masy (naprawdę, potoki to były całe), a potem poszła spać.
Rano wstała niemal jak nowa (przynajmniej w porównaniu z tym, co działo się z nią przez ostatnie dni), dziarsko pomaszerowała na stadion, została spuszczona ze smyczy (bo tam już nikt nadgniłego żarcia nie wyrzuca), a potem zauważyła znajome psy i po swojemu (czyli zajęczymi skokami i koślawo) pogalopowała w ich kierunku, żeby się przywitać (po drodze zahaczając o Alicję, bo Alicja częstuje chrupkami. oczywiście nic nie dostała, bo wszyscy sąsiedzi / znajomi wiedzą, że Szara choruje i jest na ścisłej diecie, co daje efekt niezamierzenie zabawny, bo tłumaczą jej się okropnie z tego, że poczęstunku nie będzie).
Po spacerze podreptała prosto do kuchni i zasiadła w poczekalni (czyli przy drzwiach). Zjadła ze smakiem, pomerdała ogonem i zaległa na swoim łóżku. To są takie malutkie, zwykłe rzeczy, ale w odpowiednich okolicznościach potrafią cieszyć jak wygrana na loterii.
Dzięki temu wszystkiemu do lecznicy jechałam dziś z jakimś takim wewnętrznym spokojem. W USG potwierdziło się, że płyn znika, trzustka niestety nadal bez zmian, ale przynajmniej się nie pogarsza. Częściowe wyniki płynu pobranego z jamy brzusznej, które przyszły z Vetlabu, wskazują na przesięk z naczyń / chłonkę - nie jest to nic specjalnie dobrego, ale mogło być znacznie gorzej. Pełny profil będzie jutro - nasz doktor zadzwoni jak tylko przyjdzie. Wszystko wskazuje na to, że w wirze walki przesadziliśmy z kroplówkami - nie biorąc pod uwagę, że staruszkowy układ naczyniowy może od tego stanąć dęba. Aktualnie osuszamy organizm i kontynuujemy kurację antybiotykową. Według weta prowadzącego jest światełko w tunelu, i to całkiem śmiałe.
Jeśli nie będzie się działo nic niepokojącego to kontrolna wizyta w piątek, w międzyczasie leki doustnie. Jedzenie od jutra trzy razy dziennie, czyli też już blisko normalności - wszystko z dodatkiem Kreonu, żeby pomóc trzustce w pracy i spokojnej regeneracji.
Po zachowaniu Szarej widzę, że chyba pomalutku zmierzamy w dobrą stronę. Dziś reaktywował jej się moduł głuchoty selektywnej (nieobecny w czasie choroby) oraz ośli gen (w trakcie spaceru bunia decyduje, że dokądś dojdzie i jeśli miejsce jest bardzo kuszące to niezmordowanie prze w jego kierunku zupełnie nie zważając na moje pokrzykiwania, dociera, obwąchuje / podsikuje, wreszcie zawraca do mnie z miną "i czego się tak drzesz, przecież słyszę". wszystko w równym, absolutnie pozbawionym pośpiechu tempie).
Mały kamyk już spadł mi z serca. Oby w kolejnych dniach poleciały i te większe.
Dino [*], Sharon [*], Jukon, Szerman