Skarpetka jak na razie jest, eeee... niezbyt piękna. Ale za to idealnie dopasowana kolorystycznie do srebrnej taśmy izolacyjnej, która ją mocuje
Tu muszę pochwalić Szarą, bo jest najgrzeczniejszą dziewczynką świata... jak mamusia kazali to znaczy, że skarpetka jest potrzebna: jak na razie żadnych prób samodzielnego zdejmowania; nawet zapluta nie została. Acz opinię na jej temat znakomicie wyraża poniższy obrazek:
A tak na serio to stopa musiała być bardzo obolała, bo pierwszy raz widziałam u niuńki (która twarda jak jak Roman Bratny) tak silną reakcję na uraz: zamiast usnąć - jak zwykle po śniadaniu, leżała u siebie i w milczeniu śliniła się tak potwornie, że pod pyskiem powstało jeziorko. Dopiero jak doktor ucisnął palce i wypłynęła taka brzydka, mętna krew, to jej wyraźnie ulżyło. Idzie ku lepszemu... będzie dobrze