Fundacja AST Fundacja AST

Sharon

Na zawsze pozostaną w naszej pamięci.

Re: Sharon

Postprzez wronka » 20 Lis 2014, 23:11

Prawa Murphy'ego wiecznie żywe.
Jeśli jest choć jeden procent prawdopodobieństwa, że coś pójdzie nie tak to na pewno pójdzie nie tak.

Szara czuła się coraz gorzej, więc dziś znów wylądowałyśmy u weta. Mamy nawrót zapalenia trzustki, zajęty jest też woreczek żółciowy. Poprzedni antybiotyk okazał się niewystarczająco skuteczny i tylko przytłumił, a nie wyeliminował problem. W związku z tym musimy podjąć próbę wprowadzenia Metronizadolu, który wcześniej spowodował poważną reakcję alergiczną. Nasz doktor twierdzi, że podawany doustnie (ten feralny był w kroplówce) jest bezpieczny i raczej na pewno nie uczuli, ale tak czy owak dzisiejsza noc raczej nie będzie przespana.
Szarunka smutna, obojętna, bez apetytu i humoru.
Niech się już wszystko wreszcie wyprostuje, bo nie mogę patrzeć na to, jak się bunia męczy.
Image
Dino [*], Sharon [*], Jukon, Szerman
Awatar użytkownika
wronka
 
Posty: 1013
Rejestracja: 13 Maj 2013, 13:16
Miejscowość: Gdańsk

Re: Sharon

Postprzez Werulkowa » 21 Lis 2014, 11:43

I jak? w miarę spokojnie? Życzę Wam dużo zdrówka i spokoju, posmyraj Szarunkę za uszkiem
Werulkowa
 
Posty: 143
Rejestracja: 03 Lut 2013, 20:48
Miejscowość: Kraków

Re: Sharon

Postprzez wronka » 21 Lis 2014, 12:35

Na razie jest ok - przynajmniej jeśli chodzi o reakcję na antybiotyk. Nie ma opuchlizny, przytomność w normie, więc mam nadzieję, że faktycznie wersja tabletkowa Metronidazolu jest akceptowalna dla organizmu.
Poza tym przez pół nocy zasuwałyśmy po uśpionym Gdańsku, bo biegunka włączyła się masakryczna. Na szczęście z podnoszeniem się i chodzeniem jest całkiem nieźle, więc te spacery nie były jakieś szczególnie kłopotliwe, a rano Szarulka odzyskała apetyt i pędziła do swojej miski jak nakręcany samochodzik. Co prawdopodobnie oznacza, że brzuszek mniej boli - nie sądzę, aby tak szybko zadziałał antybiotyk, więc to raczej wpływ zastrzyków rozkurczowego i przeciwzapalnego.

Wet wprawdzie mówi, że to nic groźnego, ale martwię się trochę wczorajszą biochemią. ALT jest zupełnie ok, natomiast AST skoczył na 49 przy normie do 50. Wcześniej parametry wątrobowe zawsze były raczej w dolnym przedziale, więc nie wiem, czy to nie pierwsza reakcja na nadwyrężenie wątroby poprzez stosowanie tych wszystkich leków (albo skutek zapalenia woreczka żółciowego? kto wie?). Co prawda wczorajsze badanie nie było robione w warunkach idealnych, bo Szara wcześniej jadła i może to też wpłynęło na wynik, ale mimo wszystko czujność mi się wzmogła. Trzeba to pewnie będzie kontrolować.
Image
Dino [*], Sharon [*], Jukon, Szerman
Awatar użytkownika
wronka
 
Posty: 1013
Rejestracja: 13 Maj 2013, 13:16
Miejscowość: Gdańsk

Re: Sharon

Postprzez wronka » 24 Lis 2014, 09:00

Ciąg dalszy już trochę bardziej optymistyczny :)

Wątrobą mam się nie martwić, bo według doktora nic nie wskazuje na to, aby miała jakieś problemy. No to się nie martwię :)
Na piątkowej wizycie płynu w brzuszku nie było, obraz USG trzustki też wyglądał lepiej niż poprzednio. Dziś na 15 jedziemy na kolejną kontrolę.
Do sobotniego poranka mieliśmy w programie biegunkę (i to naprawdę spektakularną), a potem nagle wszystko przeszło i do tej pory jest ok. Metronidazol najwyraźniej nie uczula, Szara czuje się całkiem nieźle i to na tyle, że wczoraj - ku mojemu rosnącemu zdziwieniu - poszła samotnie hasać po łące (zazwyczaj takie akcje odbywają się w obecności drugiego psa, kiedy to bunia daje się porwać melanżowi). Co jakiś czas widziałam tylko, jak ponad trawy wychyla się biała twarz kontrolująca, gdzie jestem, a potem Szarucha kicała przed siebie. Nadzwyczaj zadowolona.
Po takich "aktywnych" dniach ("aktywnych", bo to szarusiowe hasanie to jest co najwyżej kilka odcinków po max kilkadziesiąt metrów koślawego galopu) zawsze mam obawę co do kolejnego poranka, bo doświadczenie uczy, że mogą dać niepożądany efekt w postaci kłopotów z kręgosłupem i stawami, ale na szczęście wszystko gra. Nie chcę się cieszyć przedwcześnie (w zeszłym roku poważne problemy zaczęły się mniej więcej o tej porze roku, a apogeum było w styczniu, więc wszystko się jeszcze może zdarzyć), ale może... odpukać... jest to namacalny skutek IRAPu.

Apetyt wrócił z siłą wodospadu ;) i jest nieogarnialny prostym umysłem. Podstawowym celem wyjścia na spacer jest aktualnie tropienie jedzenia. Każdego. Jakiegokolwiek. To zmusza mnie do zwiększenia czujności, bo Szarucha odrzuciła konwenanse i nawet będąc na smyczy ani chwili nie waha się przed próbą konsumpcji wszystkiego, co się do tego celu - jej zdaniem - nadaje. Czyli wszystkiego. Dwa dni temu wyciągnęłam jej z gardła spory rybi łeb - był w takim stanie, że moja rękawiczka wzbogaciła się o cały zestaw nowych, wyjątkowo trwałych, nut zapachowych. Fuj. Nadmienię, że kiedy wściekła jak dżuma plamista niosłam zdobycz do śmietnika bunia tańczyła dookoła mnie z roziskrzonym wzrokiem - najwyraźniej licząc na to, że docelowo łeb wyląduje w jej misce, dodatkowo okraszony czymś równie atrakcyjnym smakowo. Na przykład porcją kociej kupy. Tak. Owszem. Jest niepoprawną, niereformowalną marzycielką.
Image
Dino [*], Sharon [*], Jukon, Szerman
Awatar użytkownika
wronka
 
Posty: 1013
Rejestracja: 13 Maj 2013, 13:16
Miejscowość: Gdańsk

Re: Sharon

Postprzez izaGdansk » 24 Lis 2014, 11:37

W koncu dobre wiesci. Z tymi odpadkami ze stolu nie pierwszej swiezosci tez mam na dzielnicy problem. Moj chodzacy wiecznie glodny wyjadacz odpadow zje wszystko a potem stres. Bedzie sraja czy nie? Czekam na kolejne dobre wiesci.
izaGdansk
 
Posty: 105
Rejestracja: 16 Lis 2014, 21:12

Re: Sharon

Postprzez wronka » 27 Lis 2014, 21:21

Z Szarą tak sobie. Po wyraźnej zwyżce formy w okolicach weekendu od wtorku przyszło dość poważne podłamanie.
W związku z tym zaliczyłyśmy wczoraj kolejną wizytę u weta. USG pokazało, że niestety znów zbiera się płyn, z apetytem i humorem też kiepsko. Jak do tej pory organizm najlepiej reagował na podanie sterydu (i najprawdopodobniej to właśnie jemu zawdzięczamy trzy spokojne dni), więc zdecydowaliśmy z doktorem, że dopóki nie uda się ustabilizować choroby i zapoczątkować regeneracji trzustki trzeba będzie niestety - z zachowaniem możliwych środków ostrożności - podawać zastrzyki, w odstępie 2-3 dni. Nie jestem z tego powodu szczęśliwa ale trudno - czasem trzeba; najważniejsze, żeby wreszcie przełamać opór choroby.

Poza tym spotkałam się na wieczornym spacerze z argumentem, który odebrał mi mowę (a to naprawdę rzadko mi się zdarza).
W sąsiednim bloku mieszkają ludzie, którzy mają dwa psy: młodego, czarnego cane corso i starszą sukę, mieszańca owczarka. Pies jest wyprowadzany na kolczatce i flexi (owszem, taki zestaw), suka biega luzem i regularnie "słownie" (na szczęście tylko tak, odwagi do rzucenia się z zębami jej brakuje) atakuje Szarą. Podbiega najeżona, warczy, ujada, pokazuje zęby. Jest to dla mnie nawet dość zrozumiałe, bo psy wyprowadzane są 2-3 razy dziennie na pięciominutowy "spacer" i mają prawo być potężnie sfrustrowane (właściciel wychodzi na trawnik przed blokiem i daje im minimum czasu, aby się załatwiły. Suka biega w tym czasie po okolicy jak oszalała i obszczekuje, co popadnie, natomiast pies kręci się wokoło na długość rozwiniętego flexi, za środek obrotu mając właściciela tkwiącego w miejscu jak kołek). Pomijając przyczyny cała ta sytuacja nie jest specjalnie komfortowa ani dla mnie, ani dla buni. Zwrócenie uwagi panu (fura, skóra, komóra, te klimaty) na fakt, że tak zachowujący się pies powinien być prowadzony na smyczy skończyło się malowniczym zwyzywaniem mnie od eee... dam negocjowalnego afektu (bo się tu gorzej wyrażać nie będę). Słyszało przypuszczalnie całe osiedle i jeszcze kawałek Gdańska. Słowem - elita kulturalna to to nie jest i potwierdzi to każdy mieszkaniec okolicy (niektórzy uzupełniając swoją wypowiedź słowami "niech pani lepiej z nimi nie zadziera...").
Kilka dni temu wieczorem wyszłam z Szaruchą na siku. Było już ciemno. Nagle zza bloku wypruła wprost na nas opisana powyżej suka (oczywiście z obowiązkowym kłapaniem szczękami), a za nią właścicielka z CC na smyczy. Skoro z panem się nie udało to - niesiona niczym nieuzasadnionym optymizmem - zwróciłam uwagę na niewłaściwe zachowanie suki pani. W odpowiedzi usłyszałam "A niby gdzie mam sobie drugą smycz wsadzić?" Ton agresywny, więc ciśnienie mi się podniosło znacząco i odpowiedziałam, że jest mi doskonale obojętne - jak się nie da w drugą rączkę to może być i w zęby. Ewentualnie wyprowadzać psy pojedynczo. Proste. I wtedy właśnie usłyszałam słowa, od których opadła mi szczęka. Ogólnie to wszystko moja wina, bo - cytuję - "nie masz co robić? musisz tak ciągle łazić z tym psem?"
No i co tu rzec? Że muszę?
Image
Dino [*], Sharon [*], Jukon, Szerman
Awatar użytkownika
wronka
 
Posty: 1013
Rejestracja: 13 Maj 2013, 13:16
Miejscowość: Gdańsk

Re: Sharon

Postprzez doddy » 27 Lis 2014, 21:29

Niestety zbyt łatwo jest mieć psa w naszym kraju. :|
Image
13.10.2011 o 4:45 świat się zatrzymał... Mamba [*]
Awatar użytkownika
doddy
 
Posty: 7489
Rejestracja: 08 Lis 2010, 11:18
Miejscowość: Warszawa

Re: Sharon

Postprzez wronka » 27 Lis 2014, 22:00

doddy napisał(a):Niestety zbyt łatwo jest mieć psa w naszym kraju. :|


Ano, ja też się o tym przekonuję na każdym kroku.
Oprócz tych nieszczęśników trawnikowych mam w bezpośrednim sąsiedztwie 3-letnią sukę wilczaka czechosłowackiego, która w tygodniu nierzadko jest wyprowadzana na dwór RAZ (!) dziennie, na jakieś 15-20 minut oraz panią, która wymienia pieski na nowy model jak już przestaną być szczeniakami (amstaffka - rekordzistka była z nimi jakieś dwa lata, spanielka około 5 miesięcy, potem - po licznym rozmowach umoralniających przeprowadzonych z dziewczyną przez okolicznych psiarzy usłyszeliśmy deklarację, że to już koniec, żadnych psów więcej - aż do teraz, bo właśnie pojawił się śliczny, puchaty czarny szczeniaczek, a dziewczyna na widok kogokolwiek z "zaangażowanych" sąsiadów ucieka w krzaki albo na drugą stronę ulicy).
O smutnym losie suki wilczaka dowiedziałam się w sumie przypadkiem, latem, kiedy właścicielka wyjeżdżając na wakacje poprosiła, żebym w tym czasie wychodziła z jej psem. Na pytanie, jak są zorganizowane spacery usłyszałam, że "koło 18 wystarczy" - myślałam więc, że rano przyjeżdża do niej ktoś inny (rodzice dziewczyny nie mogą wychodzić z Luną, bo są starsi i niezbyt sprawni - nie dadzą sobie rady). Na szczęście szybko wyszło na jaw, że rano spacerów po prostu nie ma ("nie ma potrzeby, ona wytrzymuje"), więc złapałam się za głowę i wygospodarowałam godzinę wcześnie rano i godzinę późnym popołudniem. Pies niewybiegany maksymalnie, wymagający nauki spokojnego chodzenia na smyczy (normalnie wyprowadzany na halti. nie umiem stosować poprawnie tego narzędzia, więc używałam zwykłej obroży), kompletnie nienauczony kontrolowania emocji w kontaktach z innymi psami. Pierwszy spacer - masakra, ale potem było już tylko lepiej i lepiej. Okazało się, że agresywna reakcja na inne psy jest w dużej mierze wynikiem ściągania halti na maksa w momencie mijania i chyba niepewności przewodnika - na tyle, że przy zachowaniu spokoju suka zaczęła się fajnie bawić z innymi młodymi osiedlowymi psiakami (na lince, pod ścisłą kontrolą, bo jednak jest duża i silna, a braki w socjalu ma zasadnicze). Poza tym oprócz rozruchu po wyjściu z budynku w zasadzie przestała wyrywać mi ręce ze stawów, nauczyła się zwracać uwagę na komendy słowne tego śmiesznego człowieczka doczepionego do drugiego końca smyczy (nagrody, ach te wspaniałe nagrody), zakumała, że za rzuconym kijem się fajnie goni (choć nie zakumała, że jak kij spada, to się go aportuje. nie aportuje się). Normalny, młody, energiczny zwierz. Całkiem fajny. Niestety wakacje się skończyły i wszystko wróciło do "normy". Usiłowałam spokojnie rozmawiać albo o zmianie nawyków (posiłkując się malowniczą wizją rozwalonych nerek i chorób pęcherza) albo o oddaniu psa, na którego brakuje czasu, ale raczej bez skutku.
Suka nie jest głodzona, bita, zaniedbana, przetrzymywana na łańcuchu, więc nikt odgórnie reagować nie będzie, bo nie ma podstaw do jakiejkolwiek interwencji. A ja (oraz kilka innych osób, bo mieszka tu całe grono naprawdę fajnych, mądrych psiarzy) mogę sobie co najwyżej pogadać. Gorzko.
Image
Dino [*], Sharon [*], Jukon, Szerman
Awatar użytkownika
wronka
 
Posty: 1013
Rejestracja: 13 Maj 2013, 13:16
Miejscowość: Gdańsk

Re: Sharon

Postprzez Dominikad.1989 » 28 Lis 2014, 18:04

Ciągle liczę, że przeczytam same dobre wieści ale nie jest lekko. A rzeczywistosć też nie jest różowa.
Wczoraj wieczorem przyszedł chłop z śliczną, mądrą suką w typie podhalana do gabinetu. Celowo piszę chłop,bo nie wiem jak inaczej to ująć, żeby nadało sie do publikacji. Suka całe tylne łapy i ogon miała zlepione, brudne. Oglądam ją...masakrycznie wypadnięta pochwa. Facet twierdzi, że teraz miała pierwszą cieczkę i tak się stało, uwaga TYDZIEŃ TEMU! Pytam gdzie był przez ten tydzień, a on na to, że leczył tabletkami od KOLEGI. nie wie czym, do krycia suki się nie przyznaje. Robię swoje, Mówię, że podam preparat na obkurczenie macicy itp i sukę zapraszam za dwa miesiące na sterylizację. A ten zdębiał i mówi, że ja mam zrobić coś, żeby ona się do rozrodu nadawała, więc mówię, że ja magikiem nie jestem i ta suka nie powinna rodzić, za duże ryzyko, stan poważny, będzie źle, zmarnuje psa itd i co słyszę? No tak ale to niech jej to się zregeneruje i może się uda, bo stratny będę...
szlag mnie ciężki trafił i trzyma do dziś. Także fakt, zwierzęta powinny być przywilejem u nas.
"Jest twoim przyjacielem, partnerem, obrońcą, twoim psem. Jesteś jego życiem, miłością, przewodnikiem. Będzie twój, wierny i oddany do ostatniego uderzenia serca. Winien mu jesteś zasłużyć na to oddanie"
Awatar użytkownika
Dominikad.1989
 
Posty: 1014
Rejestracja: 08 Wrz 2012, 13:39

Re: Sharon

Postprzez wronka » 29 Lis 2014, 10:33

Wiesz, Dominika - ja "dzięki" Szarej spędzam bardzo dużo czasu w lecznicy i szczerze mówiąc nie jestem pewna, czy dałabym sobie radę z ogromem bezmyślności, z jakim można się tam spotkać (oczywiście oprócz mnóstwa fajnych, troskliwych opiekunów, których na szczęście nie brakuje - powiedziałabym nawet, że są w przewadze. oczywiście wśród osób, które W OGÓLE swoje zwierzęta leczą). Czasem nawet jako postronnemu widzowi ciśnienie podnosi mi się niemal do granic eksplozji mózgu - choćby w zeszłym tygodniu trafiłam na yorka po operacji złożenia połamanej szczęki. Wypadł z koszyka rowerowego. No ale jak to "wypadł"? Normalnie. Na asfalt. Ale jak? Czy był przypięty szelkami? No, eeee... nie był. Jest grzeczny, to po co. A bywa znacznie gorzej - choćby wnioskując po przypadku, o którym piszesz. Tym bardziej podziwiam cierpliwość i kamienny spokój osób, które w takich miejscach pracują.
Czy w przypadku takiego właściciela jak ten od podhalanki możecie coś zrobić? Zgłosić zaniedbanie zagrażające życiu w TOZ / jakiejś organizacji prozwierzęcej?

My z Szarunką tymczasem jesteśmy po kolejnej kontroli. Płynu jest trochę mniej, trzustka wygląda lepiej. Od poniedziałku odstawiamy antybiotyk, Furosemid na razie podtrzymujemy.
Doktor stwierdził, że nawroty gromadzenia płynu o takiej charakterystyce, jaką pokazały badania (czyli bez cech zapalnych) oraz słabe samopoczucie przy jednoczesnej poprawie stanu trzustki jest trochę niepokojące. Jeśli po radykalnym podleczeniu przesięk nadal będzie się pojawiał to będą podstawy do podejrzeń, że jego obecność nie jest wyłącznie wynikiem aktualnej choroby, a czegoś innego i po prostu wyszła niejako "przy okazji", w trakcie badania USG. Taki stan wskazywałby na niewydolność któregoś segmentu układu naczyniowego.
Na tę chwilę typy są dwa. Pierwszy to serce (w tej chwili osłuchowo jest ok, badanie robione w marcu u dr Niziołka nie wykazało żadnych nieprawidłowości, ALE w wakacje Szara była cztery razy poddawana narkozie, więc niewykluczone, że coś się mogło popsuć). W związku z tym w pierwszym rzucie rozważymy powtórzenie echa. Jeśli okaże się, że serducho zdrowe to drugim podejrzanym jest wątroba. W obrazie USG wygląda ona trochę nietypowo, bo jest zmniejszona i mocno chowa się za łukami żebrowymi, co może wskazywać na to, że po prostu stara Szarunka tak ma, ale może też wskazywać na stan chorobowy (w tym taki, który mógłby powodować zastoiny krwi i jej przesączanie przez ściany naczyń krwionośnych - choćby wskutek zwłóknienia tkanek). Co prawda wyniki wątrobowe wychodzą prawidłowe, więc to tylko domniemania, ale w najgorszym przypadku - jeśli stan buni nie będzie się w dłuższej perspektywie chciał poprawić - trzeba będzie się zastanowić nad ewentualną biopsją.

Długo rozmawialiśmy z doktorem o całej tej sytuacji i ten zakres działania, który opisałam powyżej, jest "planem B" i "planem C" na wypadek, gdyby wyleczona trzustka nie wyeliminowała problemu gromadzenia płynu w jamie brzusznej i nie spowodowała u Szarusi powrotu do normalnego funkcjonowania. W tej chwili koncentrujemy się na zwalczeniu aktualnej choroby, a w tle pozostaje opcja do ewentualnego wzięcia pod uwagę "w przypadku przypadku". Bardzo mnie cieszy takie podejście lekarza do problemów Szarusi i jego zaangażowanie. Nic nie jest robione po łebkach, doktor zawsze uparcie szuka przyczyny problemu, jak trzeba to konsultuje się ze specjalistami w konkretnej dziedzinie, nigdy nie usłyszałam od niego jakże popularnego "11 lat? no to czego pani oczekuje?" - wręcz przeciwnie, nieraz powtarzał "Nie ma takiej jednostki chorobowej jak 'starość'. Jeśli pojawiają się uciążliwe dla psa objawy to zawsze trzeba szukać ich przyczyny i sposobu leczenia".
Dopóki się ma zdrowego psa to zupełnie do człowieka nie dociera, jak ważne jest znalezienie dla swojego zwierza takiego lekarza z prawdziwego zdarzenia. To naprawdę ogromne wsparcie psychiczne dla opiekuna. Brzmi jak pean na cześć, ale naprawdę tak myślę. Serio serio :)

EDIT: Zapomniałam dopisać, że wyssaliśmy z Szarej trochę krwi na profil tarczycowy, bo w związku z chorobą od prawie dwóch miesięcy miała wstrzymane podawanie euthyroxu. Jeśli okaże się, że wysycenie hormonami jest mocno poniżej normy to wrócimy od poniedziałku do leków - w takim przypadku nastrój też może się poprawić, a osłabienie ustąpić, chociaż częściowo. Się zobaczy.
Ostatnio edytowany przez wronka, 29 Lis 2014, 11:42, edytowano w sumie 1 raz
Image
Dino [*], Sharon [*], Jukon, Szerman
Awatar użytkownika
wronka
 
Posty: 1013
Rejestracja: 13 Maj 2013, 13:16
Miejscowość: Gdańsk

PoprzedniaNastępna

Wróć do Za TM

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 11 gości

cron