Strona 2 z 73

Re: Sharon

PostWysłany: 04 Sie 2013, 10:54
przez Dominikad.1989
Debilizm. Każdy wie, że pies aby się wybiegać musi być puszczony ze smyczy to raptem każdy psiarz ma gnać za miasto, zeby psa wybiegać :roll: przekichane macie ale pewnie wpływ ma na to turystyka etc dobrze, ze sa jeszcze jakieś normalne miejsca :)

Re: Sharon

PostWysłany: 04 Sie 2013, 11:02
przez pchelka1989
Super sprawa, tylko Azja bez smyczy ucieka w siną dal :( więc niestety trzeba pracować tak, by wybiegała się na smyczy ewentualnie na ogrodzonym terenie :(

Re: Sharon

PostWysłany: 04 Sie 2013, 12:55
przez wronka
No właśnie u nas to jest motywowane przez władze tym, że przecież na zielonych terenach rekreacyjnych przylegających do morza miasto zafudowało psiarzom dwie ogrodzone biegalnie, więc dostęp do plaży jest już zbędny. Szkoda tylko, że biegalnie mają taki rozmiar, że zanim się zacznie biec to już jest przeciwległa siatka :) Pewnie się sprawdza jako bezpieczne miejsce zabawy, ale już do "rozprostowania nóg" to słabo.
A znajoma dostała mandat nie za sam fakt spuszczenia "brytana" ze smyczy tylko za to, że będąc bezsmyczowcem nie miał założonego kagańca. Albo - albo, czyli jak w większości chyba miast. Aczywiście ASTy i pitbulle jako wyjątkowo niebezpieczne muszą mieć oba, ale nie słyszałam, żeby od kogoś ze znajomych to egzekwowano.

Re: Sharon

PostWysłany: 05 Sie 2013, 11:02
przez Dominikad.1989
Chociaż to dobre...u mnie zawsze smycz albo kaganiec jest ;)

Re: Sharon

PostWysłany: 07 Sie 2013, 11:25
przez wronka
Był u mnie ostatnio znajomy, pogadać o projekcie. Sharon, jak to Sharon, na dzień dobry zaburczała dla porządku pod nosem (czego robić nie wolno, ale jeszcze czasem jej się zapomina), została skorygowana, rozłożyła się na plecach na podłodze w kuchni, a potem - uznawszy, że nic jeść nie będą - z godnością odmaszerowała na swoje posłanie do pokoju. Nic nadzwyczajnego. Zabawnie zrobiło się dopiero, kiedy sięgając po kawę otworzyłam szafkę, w której przechowuję też leki (wiem, dziwne połączenie, ale mieszkanie małe, to i z miejscem trzeba kreatywnie :), odwróciłam się i napotkałam czujne spojrzenie znajomego, który zapytał "eee, tak trochę głupio pytać, ale dobrze się czujesz, nic ci nie jest?" Najpierw się lekko zdziwiłam, ale potem spojrzałam na baterię pudełek, flaszek i tubek na półce w składzie:
- Cimalgex - stawy
- Chondrocan - stawy
- Hepatil - wątroba
- Ketonal żel - na wypadek trzeszczki
- Clorexyderm - parszywiec na pysku (czyli drożdżaki :D )
- Pimafucort - przełysienia na udach
- Octenisept - nasz najlepszy kumpel typu niezbędnik :)
- Nifuroksazyd - wspomnienie po rozpaczliwych historiach biegunkowych
- oraz Rutinoscorbin (bo - po osłuchaniu płuc - na katarek doktor dawać kazali)
i padłam ze śmiechu.
Czy Was też znajomi skrycie podejrzewają o skłonności lekomańskie? :D

Re: Sharon

PostWysłany: 09 Sie 2013, 18:54
przez wronka
Przetestowałyśmy dziś rano psia plażę w Orłowie. O siódmej, żeby zdążyć przed innymi czworonogami. Oraz trudnym-do-przetrwania-w-samochodzie-bez-klimy upałem :)
Jest bardzo bardzo dobrze. Trasa z parkingu oznakowana tabliczkami; po drodze wielki, ogrodzony, pół-leśny, pół-łąkowy wybieg; a dalej już tylko morze. Psia plaża ma około 100m długości, jest dobrze opisana, czysta, z dystrybutorami na "kupne" woreczki (nie sprawdzałam, czy czynne, bo nosimy własne) i koszami na odchody. Naprawdę szacun dla pomysłodawcy i wykonawcy. Świetna inicjatywa.

Pomimo wczesnej pory na wejściu spotkałyśmy dwa piękne charty borzoje, z którymi nawiązałyśmy zabawowe i przyjazne kontakty (wciąż nie mogę się nacieszyć tym, że Sharon nie rzuca się innym psom do gardła z zamiarem wyrwania tchawicy) - niestety zabawiły tylko chwilę, bo ich państwo spieszyli się na śniadanie.
A potem był wodny test. Po skonstatowaniu, że woda jest po pierwsze niesmaczna, a po drugie - w zbyt dużych ilościach, aby ją pokonać poprzez wypicie, niuńka zdecydowała się zamoczyć stopy. Z wyraźną rezerwą. Najprawdopodobniej wynalazek zwany morzem nie był jej wcześniej znany.
Po sprawdzeniu, czy dryfujący patyk (a nie ma nic fajniejszego niż patyki. no może z wyjątkiem jedzenia) da się przywołać magnetyczną siłą wzroku (nie da się) oraz bieganiem wzdłuż brzegu (również nie działa) Shar stwierdziła, że do odważnych świat należy i rzuciła się w odmęty. Odmęty okazały sie być prawie równie fajne jak patyk. Dziewczyna pływa! Z gracją i zapałem.

Podsumowując - nie wiem, jak by to było z psem-biegaczem (bo 100m to nie jest aż tak bardzo dużo), ale z psem pływająco-kopiąco-przerabiającym patyki na zapałki jest na takiej plaży świetnie. Gdyby ktoś się wybierał w trójmiejskie okolice mogę ją polecić z czystym sumieniem.

Zdjęcia są mało powalające jakością, bo patafian ze mnie i zapomniałam aparatu. Ech...

Image

już...
Image

do ciebie...
Image

pędzę...
Image

gdzieś tu był...
Image

mój patyk...
Image

ale że jak DO DOMU???
Image

Re: Sharon

PostWysłany: 09 Sie 2013, 19:38
przez Dominikad.1989
Wronka czy Ty trochę siedzisz w tematach leczenie etc? masz może jakies ciekawe artykuły itp? U mnie nie tyle lekomania co narkomania jak kupowałam małe igły i strzykawki do ivermektyny... :roll: :lol:

Re: Sharon

PostWysłany: 09 Sie 2013, 20:56
przez wronka
Po prawdzie to do tej pory nasze zwierzaki nie chorowały specjalnie (tfu tfu, odpukane w niemalowane) i w związku z tym jakoś omijały mnie tematy medyczne.
Dopiero jak się trafiła babula do remontu to zaczęłam trochę drążyć tę tematykę, ale głównie w zakresie chorób stawów - czyli tych spraw, które dotykają nas szczególnie. Staram sie szukać źródeł, bo - trochę wstyd się przyznawać - ogólnie jestem totalnym niedowiarkiem i zawsze mi sie wydaje, że wprawdzie doktorom trzeba ufać, ale jednak podstawą zaufania jest kontrola :) - tyle, że takich porządnych, wiarygodnych opracowań nie udało mi się znaleźć zbyt wielu (mówię tu zwłaszcza o NLPZ-ach i chondroprotetykach).
Miałam gdzieś wyniki badań klinicznych skuteczności podawania glukozaminy/chondroityny - de facto rozczarowujące totalnie, aż mi skrzydła opadły - ale tylko w wersji skrótu/podsumowania i w języku lengłydż. Przebrnęłam, ale medycyna to nie moja specjalność, więc było ciężko.
Obawiam się więc, że trudno mnie uznać za eksperta :)

Re: Sharon

PostWysłany: 09 Sie 2013, 21:13
przez Spinka
wronka napisał(a):A potem był wodny test. Po skonstatowaniu, że woda jest po pierwsze niesmaczna, a po drugie - w zbyt dużych ilościach, aby ją pokonać poprzez wypicie, niuńka zdecydowała się zamoczyć stopy. Z wyraźną rezerwą. Najprawdopodobniej wynalazek zwany morzem nie był jej wcześniej znany.
Po sprawdzeniu, czy dryfujący patyk (a nie ma nic fajniejszego niż patyki. no może z wyjątkiem jedzenia) da się przywołać magnetyczną siłą wzroku (nie da się) oraz bieganiem wzdłuż brzegu (również nie działa) Shar stwierdziła, że do odważnych świat należy i rzuciła się w odmęty. Odmęty okazały sie być prawie równie fajne jak patyk. Dziewczyna pływa! Z gracją i zapałem.


Wronka, ale fajnie piszesz o tym psiaku :) fajowo się czyta takie historie :D

Re: Sharon

PostWysłany: 09 Sie 2013, 21:15
przez jazooo
Oj ale takiej kąpieli w morzu bez towarzystwa (niestety tylko bez wchodzi w grę) to Grecia by pozazdrościła :twisted: