Strona 70 z 73

Re: Sharon

PostWysłany: 04 Gru 2014, 21:54
przez wronka
Właśnie wróciłyśmy do domu. Wiadomości są niezbyt dobre.

W poszukiwaniu przyczyny gromadzenia płynu wykonaliśmy dziś między innymi echo serca, które miało być robione w przyszły wtorek. Pomiar wykazał znaczny przerost mięśnia. Z badania wynika, że ma on charakter wtórny, czyli nie wynika z wady samego narządu, a najprawdopodobniej z nadmiernego oporu na układzie tętniczym - któraś z tętnic lub aorta jest przyblokowana, poprzez ucisk zewnętrzny albo guz na ściance samego naczynia. Krew nie przepływa swobodnie, tworzą się zastoiny, ciśnienie rośnie i pojawia się przesięk - gdzieś w obrębie otrzewnej, nie wiadomo gdzie. Jednocześnie stan trzustki się nie poprawia, wątroba też niezbyt prawidłowa.

Do tej pory radykalnie nie pomogły ani antybiotyki przeciwwirusowe ani przeciwbakteryjne, na dłuższą metę nie pomagają sterydy, kroplówki, właściwie nic. Według doktora w tej sytuacji nie można już dłużej czekać licząc na poprawę, bo Szara jest coraz słabsza. Rozważaliśmy wykonanie rezonansu z kontrastem na układzie krwionośnym, ale jedyne, co by on mógł wykazać to miejsce blokady - jeśli przyczyną jest wada naczynia krwionośnego to i tak nic nie można z tym zrobić, a jeżeli guz zewnętrzny to i tak trzeba operować. W tej sytuacji po długiej rozmowie zdecydowaliśmy wspólnie o konieczności wykonania laparotomii zwiadowczej.
Zabieg będzie przeprowadzony jutro o 11. Jeżeli uda się zlokalizować źródło problemu w postaci guza i będzie on operacyjny to zostanie usunięty. Jeśli przyczyną są natomiast zmiany zwyrodnieniowe wątroby lub innego ważnego narządu to w zależności od ich charakteru i zasięgu "w trakcie" będziemy decydować, co zrobić. Najgorszą z opcji jest nie znalezienie niczego, bo to będzie wskazywało na guz bezpośrednio na ścianie jakiejś ważnej tętnicy, a na to nie ma lekarstwa - można jedynie podejmować próby odwadniania organizmu przy pomocy leków albo bezpośredniego ściągania płynu z jamy brzusznej - wszystko to półśrodek i działa do czasu.

Dzisiejsza decyzja jest bardzo trudna, bo przeraża mnie myśl o otwieraniu brzucha tak osłabionego psa, ale ufam doktorowi, a skoro mówi, że to jedyna rozsądna droga to pewnie tak jest. Bunia leżała dziś przez cztery godziny pod kroplówką (długo, bo nie chcąc ryzykować była podawana bardzo wolno) - powinno ją to trochę postawić na nogi przed jutrzejszym dniem.

Re: Sharon

PostWysłany: 04 Gru 2014, 22:10
przez nuka
Dziewczyny pamiętajcie,że jesteśmy z Wami a jutro do Sharunki poleci na pewno duuuuuuuuuuuużo pozytywnej energii i ciepłych myśli od wszystkich którzy trzymają tu za Was kciuki

Re: Sharon

PostWysłany: 04 Gru 2014, 22:27
przez Werulkowa
Myślmi będę jutro z Wami i będę mocno trzymać, żeby było dobrze.

Re: Sharon

PostWysłany: 04 Gru 2014, 22:50
przez izaGdansk
Rowniez trzymamy mocno kciuki i czekac na dobre wiesci

Re: Sharon

PostWysłany: 04 Gru 2014, 22:51
przez wronka
Zapomniałam odpisać - tak, nasz wet to dr Popławski. On prowadzi Szarą od ponad roku.

Re: Sharon

PostWysłany: 04 Gru 2014, 23:03
przez izaGdansk
To jest najlepszy wet u jakiego bylam bo Cezar po schronie to byla kupka nieszczescia pan doktor przedstawil plan dzialania i jakos dalismy rade nawet finansowo dosc elastyczny jestescie w dobrych rekach jutro bede zagladac wypatrujac dobrych wiesci

Re: Sharon

PostWysłany: 05 Gru 2014, 20:20
przez wronka
Szarusia jest po operacji. To był absolutnie najcięższy dzień od czasu, kiedy do mnie przyszła. Chodzenie po suficie i prowadzenie pojazdów mechanicznych pod wpływem silnych środków uspokajających mam opanowane do perfekcji, a i tak czuję, że przybyło mi co najmniej kilka siwych włosów.
Rano z bunią było bardzo źle. Leciała z nóg, traciła kontakt z rzeczywistością, miała niemal białe dziąsła, temperatura spadła do 36,7. Mimo to doktor zdecydował, że nie mamy innego wyjścia jak spróbować ją zoperować.

Po godzinie od rozpoczęcia operacji odebrałam telefon z lecznicy. Okazało się, że mamy do czynienia z najgorszym scenariuszem, czyli guzem przerastającym ścianę żyły wrotnej - głównego naczynia zaopatrującego wątrobę w krew. Doktor powiedział, że taka zmiana w zasadzie jest nieoperacyjna, bo ryzyko wstrząsu lub wykrwawienia podczas zabiegu jest ogromne, ale pozostawianie psa w takim stanie jak do tej pory doprowadzi do nieuchronnej i bolesnej śmierci, więc jeśli się zgodzę to postara się zrobić, co w jego mocy, aby guz wyciąć i załatać żyłę. Trzecią opcją było nie wybudzanie buni. Zdecydowałam, że jeśli lekarze są gotowi podjąć się wyzwania to musimy chociaż spróbować. Operacja trwała pięć godzin i na szczęście zakończyła się sukcesem. Zmiana została wycięta, dodatkowo pobrano wycinek miąższu wątroby - oba pójdą do badania histopatologicnzego.
Stan Szarej nadal jest ciężki, bo operacja była niezwykle wyczerpująca dla organizmu. Nie mamy też pewności, czy guz był jedyną przyczyną złego stanu zdrowia. W tej chwili pozostaje jedynie czekać i liczyć na to, że organizm da radę się zregenerować, a choroba ustąpi. Jeśli Szarusia przeżyje to trzeba pamiętać, że wątroba jest mocno zmieniona i nie wiadomo, jak będzie funkcjonowała. Może być różnie, ale cudem i kamieniem milowym jest już samo to, że doktor odważył się przeprowadzić zabieg, zrobił to z sukcesem, a Szarunka się wybudziła.

Najbliższe godziny i doby będą rozstrzygające.

Re: Sharon

PostWysłany: 05 Gru 2014, 20:36
przez Werulkowa
Nadal trzymam kciuki za Szarunke, musi być dobrze, Twoja determinacja w walce o życie i zdrowie psinki musi zakończyć się Waszym zwycięstwem. Teraz widzę, że mialam szczęście z moja psica, ona praktycznie nie chorowala, problemy zaczęły sie właściwie jak skończyła 12 lat, ale to i tak byl pryszcz w porównaniu z tym co macie Wy. Myślę o Was cieplutko

Re: Sharon

PostWysłany: 05 Gru 2014, 21:37
przez izaGdansk
Caly dzien czekalam na dobre wiesci jestem pelna podziwu jak walczysz o psice i teraz musi byc lepiej trzymajcie sie i buzka dla kruszynki

Re: Sharon

PostWysłany: 05 Gru 2014, 21:45
przez doddy
Cyborg, musi być dobrze w takich rękach.