Nasza sytuacja jest specyficzna, bo z uwagi na zakres zniszczeń suplementy to tylko taki kwiatek do kapelusza oprócz normalnych leków, ale z początkowego okresu opieki nad babulką pamiętam, że w naszym przypadku "klasyki", czyli ani Caniviton Forte HD ani Arthroflex (czyli preparaty oparte głównie na glukozaminie / chondroitynie) nie dały - w mojej ocenie - żadnego efektu (no i w momencie włączenia NLPZ wolałam z nich zrezygnować, bo podobno nie jest wskazane łączenie leków niesterydowych z wyciągiem z czarciego pazura, a oba go zawierają), więc przeszłam na kolagen / kwas. Orling w zakupie jest drogi, ale przy normalnym dawkowaniu opakowanie starcza na pół roku, więc wychodzi taniej niż za inne preparaty chroniące stawy. I u nas chyba coś tam daje. Ale - tak jak mówiłam - każdy organizm inny i inaczej reaguje.
Są też preparaty typowo roślinne (Inflamex albo Cortaflex) - czarci pazur + jukka schidigera, ale tego nie próbowałam, więc nie wiem, jak działa. Wiem, że pokrewny produkt podawała swojemu Reksowi Kejt i u nich się sprawdził.
Co do NNKT - też racja, a przy okazji wspomogą i odporność i skórę. U nas się super sprawdził Omegan, ale tego jest takie mnóstwo, że można wybierać do woli