Na spacerach - parowóz
Pracujemy nad równaniem - albo on zakuma o co chodzi albo ja stracę ręce i wtedy on będzie miał problem
bo nie będzie chodził na spacery
Bardzo żywo reaguje na szczekające psy, wtedy ani smaczki ani zabawka nie są fajne. Spróbuję jeszcze coś bardziej śmierdzącego, np. parówki i patyk - bo patyki on kocha, aport co prawda wygląda tak: "skoro wyrzuciłaś ten patyk, dlaczego mam ci go przynieść"
Jeśli chodzi o smaczki to jest postęp, bierze delikatniej, chociaż z takim impetem, że ktoś kto by się bał, pewnie by cofnął rękę i wzmacniał wyrywanie jedzenia. Nie kombinuje wchodzenia na fotele i kanapę albo był tego nauczony albo wie, że nie da rady. Posłania na podłodze są dwa, miękki materacyk i coś a'la kanapa - oba pasują
Dziś pierwszy raz wywalił brzucho do głaskania
Jeśli chodzi o behawior to "problemy" są dwa, ciągnięcie na smyczy i pilnowanie miski (tylko przed psami) - oba do wyprowadzenia. Biegał dziś na lince - wraca na zawołanie ale robiliśmy to z dala od "dziamiących" psów zza płotów. Pewnie przy takich bodźcach nie poszłoby tak ładnie. Listonosza olał - to miła odmiana po mojej Natce, która zjadłaby listonosza najchętniej razem z rowerem
Pierwszego dnia i wczoraj dużo pił i jadł śnieg - dziś już to się unormowało. Tak zwykle mieliśmy z psami schroniskowymi, więc nie panikuję jeszcze
będę obserwować. Umie siad i daje łapkę - pewnie już to znał