Junior przebywa w schronisku OTOZ Animals Ciapkowo w Gdyni od niespełna 2 miesięcy.
Ma 12 lat, został oddany przez spadkobierców zmarłego właściciela. Jest dość rosły, ale szczupły. Niestety ze zdrowiem nieszczególnie - ma zaburzenia neurologiczne (łepek przekrzywiony na lewo, chwilami traci równowagę, od czasu do czasu nieświadomie nosi nim na lewo i prawo), do tego zaniedbaną, przerośniętą prostatę (według osób przekazujących psa ze dwa lata temu sikał krwią i weterynarz zalecił pilną operację, no ale nie złożyło się, bo państwo jakoś akurat nie mieli pieniędzy... ).
Już dwukrotnie miał wyznaczany termin operacji, ale niedomagania zdrowotne (kaszel kennelowy) sprawiły, że wciąż czeka, aby pójść na stół.
Jaki jest? Pomimo wieku i choroby pozytywny, energiczny (owszem, zasuwa do przodu jak mały samochód, chociaż niestety niekoniecznie po prostej), przyjacielski. Z wstępnego opisu sytuacji wnioskowałam, że to pies niemal stojący nad grobem, a tymczasem na spacerze okazało się, że dziadziusiowy organizm wprawdzie trochę niedomaga, ale dusza wciąż ciekawska i sportowa, więc nogi niosą hen, za horyzont.
Na dzisiejszym spacerze Junior znów zaskoczył mnie swoim szczeniackim humorem i ułańską fantazją - dwukrotnie włączał mu się tryb "to teraz sobie popędzimy gdzieś do przodu" i miałam spory problem, żeby nadążyć (pomimo tego, że mnie się nogi nie plączą. a jemu trochę tak). Psiak jest ciekawski, pełen życia i sprawia wrażenie, jakby swoich chwilowych kłopotów z koordynacją w ogóle nie zauważał. Nie ciągnie na smyczy, przywołany przychodzi do opiekuna z merdającym ogonem. Wymaga dożywiania z ręki, bo jest niejadkiem i chudnie.
Jeśli chodzi o stosunek do psów to w mojej ocenie jest głównie zainteresowany, bez oznak jednoznacznej agresji. Nie warczy, nie rzuca się, nie jeży, nie spina. Po prostu kombinuje, jak podejść bliżej. Myślę, że spokojnie dogadałby się z suczką.
Zdjęcia postaram się uzupełnić - dziś nie planowałam spacerów, więc nie wzięłam aparatu.