Dodaję zdjęcia po zabiegu - malutka potrzebuje teraz dużo spokoju i odpoczynku, więc nie chciałam jej za bardzo męczyć i cyknęłam dosłownie kilka fotek
Już wystarczy, że Aimi piszczy cały czas za drzwiami, bo chce się dostać do małej i koniecznie ją obwąchać, zaopiekować się, wylizać itp.
Kala powinna mieć ok. roku i aktualnie ma (miała) cieczkę...
Mam nadzieję, że po zabiegu wszystko będzie OK i że malutka dojdzie do siebie szybciutko.
Niestety pan doktor nie potrafił mi dziś dokładnie odpowiedzieć na pytanie, kiedy mała będzie gotowa do transportu. Codziennie będę jeździła z nią na kontrolę i ma to określić w kolejnych dniach.
Jak stwierdził, zabieg był bardzo poważny. Mała miała wypadającą macicę oraz wypadającą pochwę, a jednocześnie była w szczycie estrogenizacji więc to się wszystko będzie bardzo powolutku "wsuwać" do środka i obrzęk będzie się bardzo powoli zmniejszał. Pan doktor powiedział, że juz zawsze będzie miała zmieniony wygląd tego sromu i niestety, to wypadanie pochwy może miec charakter nawrotowy
Pytałam o przyczynę tej sytuacji, dlaczego w tak młodym wieku Kalę to spotkało - więc teorie są dwie - albo była to wina zaburzonej gospodarki hormonalnej, albo częstego krycia, podczas tej pierwszej cieczki.
Kalunia została przywieziona do schroniska razem ze sporym psiakiem Maxem (zrzekła się ich obu właścicielka), możemy więc tylko podejrzewać, że to Max krył małą
Kalunia ma też złamany ogonek
na ten moment Kala jest bardzo grzeczna, bezproblemowa, cały czas wdzięczy się, kręci dupką i garnie się do człowieka. Dzis jest jeszcze pod wpływem narkozy, jutro powiemy coś więcej, ale myslę, że ona już tak po prostu "ma"
wogóle to wygląda podobnie do "naszej" Azji, którą adoptowali Agnieszka z Pawłem, też jest taka miniaturowa i nawet miny strzela takie same
Pierwsze wrażenia podczas odbierania małej z lecznicy (do kliniki dostarczyło ją schronisko) - nigdy jeszcze nie widziałam takiej ilości pcheł na jednym psie!
masakra, siedziałam i wyciągałam te pchły, mordowałam je rozgniatając paznokciami na posadzce, mam do tej pory wrażenie, że po mnie skaczą
niestety nie można było po zabiegu zastosować spota, jedynie delikatnie spryskali małą na moją prośbę Frontlinem w sprayu (bardzo mała dawka)
jak przyjechaliśmy do domu to Witek zabrał się z grzebieniem do wyłapywania tych pcheł i topił je w misce z wodą.
Wymienilismy jej też od razu obróżkę, bo ta w której została przywieziona to była tak na ścisk zapięta, jakby miała ją od szczeniaka założoną. Nie wiem jak ten pies dawał radę na codzień z tak ciasną obrożą
Aktualnie Kalunia śpi kamiennym snem, ale za chwilę pewnie zniesiemy ją na małe siku i potem damy jej już spokój na dzisiaj, niech sobie maleńka odpoczywa.