Pojechałam wczoraj na szybkie odwiedziny do Katowic. Max ma tak zaawansowane zmiany, że niestety, myślę, że to jest kwestia tygodni
. Tomografia była zrobiona totalnie pod koniec grudnia, i jeszcze nie była konsultowana z weterynarzem, aczkolwiek zmiany następują bardzo szybko, że wątpię iż istnieje jakiś cudowny sposób, który jakkolwiek pomoże, tymbardziej, że zaczęło się od "spuchniętego" oka 3 tyg temu Wszyscy myśleli, że zatarł czymś oko, dostawał krople i jakieś leki jak nie przechodziło to ostatnim pomysłem była tomo.
Stan na dziś: Max nie ma już przegrody nosowej, nie oddycha przez nos, z nosa się nieustannie sączy. Max ma "wyżartą" (nie znam fachowego słownictwa) kość oczodołu, na oku jest wielki guz, Max na to (lewe) oko nie widzi, i prawdopodobnie też nie słyszy na lewe ucho. Dostaje leki na poprawe krzepliwości krwi oraz duże dawki encortonu. Na razie jest jeszcze radosny, cieszy się, ma wielki apetyt ale niestety szybko się męczy. Przypuszczam, że te problemy które miał z nosem 1.5 roku temu miały związek z jego obecnym stanem, była robiona biopsja tego co z niego wylatywało, nic nie wykazała, badania krwii też były w normie, przy okazji rhinoskopii wyszła tylko jakaś infekcja i wtedy nikt nie pomyślał, żeby robić tomografię, może wtedy dałoby się zahamować rozwój choroby.
Jest mi cholernie przykro, bo Max miał zawsze pod górkę, za 2 dni, 7.01.2014 miną 2 lata od dnia w którym zabrałam Maxa ze schroniska, jest strasznie przykro, że dostał tylko tyle czasu, z czego te miesiące które spędził u mnie mimo wszelkich starań nie były takie jakich chciałam dla niego, ale to było jedyne co byłam w stanie mu na tamtą chwilę oferować. Rozmawiałam z Michałem i Kasią no i oczywiście oboje zdają sobie sprawę z tego, że to najprawdopodobniej oni będą musieli zadecydować o tym kiedy pożegnać się z Maxiem. Ja nie potrafię jakoś dramatyzować, i moje opisy nigdy nie są jakieś mrożące krew w żyłach i zazwyczaj wychodzę z założenia, że będzie dobrze, że coś się ogarnie, że nie jest tak tragicznie jak się wydaje, ale niestety w tym wypadku nie jestem w stanie napisać niczego pozytywnego