Jako, że my lubimy wszystkie dziadki, w dniu wczorajszym, w naszych skromnych progach (właściwie w Ady ) zagościł kolejny psi staruszek.
Sasha nie miał szczęścia w życiu, od niepamiętnych czasów zamieszkiwał schroniskowy boks. Do schroniska trafił, jako młody, pełny energii i wigoru pies. Młodo adoptowany, tylko kilka lat nacieszył się domem, po czym znowu zasilił schroniskowe progi. Został ponownie adoptowany i znów porzucony. Zapomniany... jakoś tak się przyjęło, że jak schronisko to i Sasha i tak sobie chłopak spędzał tam kolejne lata... aż do czasu, gdy dotychczasowi opiekunowie nie wstawili, jego najświeższych zdjęć... Zdjęć, na których widać było, jak bardzo pies się postarzał, jak zmarniał, jak mocno jest zrezygnowany. Ukłuł w niejedno Trójmiejskie serducho, ogromne podziękowania należą się Gosi, która właściwie wszystko załatwiła i w ciągu miesiąca pies przybył nad morze.
Sasha ma spokojnie z 13 lat, jak nie więcej, zębów u niego nie uświadczysz Widać, że życie dało mu ostro w kość... na stawy chłopak nieco niedomaga, serducho także już nie te, stare rany, strupy, wyłysienia. Poza tym jego ogólna kondycja jest dobra, jak na jego wiek. Wraz z Sashą otrzymaliśmy także całą dokumentację medyczną, ale przyznam szczerze, że nawet nie miałam czasu, by zerknąć do niej w ogóle.
Schroniskowy Sasha
Sasha w DT u Ady
Nieco monotonnie, ale w ruchu mój aparat nie ogarniał tematu już zupełnie
Uśmiechnięty Sasha
Sasha kontra piłeczka
Pan na włościach
Zmęczony i zadowolony pies