nuka,Dominikad.1989 dziękuję Dziewczyny
Szalona jest to fakt, idealnie nadaje się do filmu, miny strzela na zawołanie
Od nas troszkę mało optymistyczne wieści, w sumie teraz to już bardzo optymistyczne w porównaniu z tym co się działo w ostatnich dniach
U Tinki wykryto chłoniako-mięśniaka macicy do tego wszystkiego doszło ropomacicze
W wigilię wróciliśmy ze spaceru Tincia poczuła się źle, wymiotowała i miała rozwolnienie, na spacerze tradycyjnie jak to Tinka wciągała wszystko co się dało, patyki żołędzie, jak się tylko odwróci głowę zjada wszystko, trzeba mieć ją stale na oku. Pojechaliśmy do weterynarza, niestety nie tego co jeździmy zawsze, gdyż była już późna pora, wszystko mianowicie patyki i objawy jakie ma Tinka złożyły nam się w jedną całość, diagnozę wystawiliśmy w zasadzie sami w aucie. Pies po powrocie do domu czuł się już jakby nic się nie stało. Przez kilka najbliższych dni nic szczególnego się nie działo, poza tym, że Tinka po tygodniowej przerwie od zakończenia cieczki, podczas której poleciało jej w zasadzie kilka kropel dostała kolejną. Oczywiście wszyscy na mnie, że panikuję, że już poprzednio (po pierwszej cieczce miesiąc później dostała kolejną) wizyta u weterynarza była zbędna gdyż nie chciał przy jej delikatnym organizmie stosować leczenia hormonalnego, że to młoda suka, to normalne itp. W sylwestra od rana była jakaś osowiała, nic nie chciała jeść, po drugie towarzyszyły jej wymioty oraz biegunka. Pojechaliśmy do weterynarza, na szybko usg, ściągnięto z zabawy Sylwestrowej drugiego Pana Dr który zrobił jej biochemię morfologię. Diagnoza była jednoznaczna chłoniako-mięśniaka macicy oraz ropomacicze... Tina strasznie się osłabiła i nie było możliwe przeprowadzenie operacji pod narkozą, dostała leki wzmacniające i czekaliśmy aż jej stan się poprawi na tyle, że operacja będzie możliwa, całą noc Sylwestrową spędziliśmy w klinice. Rano Tina czuła się lepiej, pomachała ogonkiem nawet i wstała. Jednak około godziny 11 jej stan znacznie się pogorszył, serce biło nierówno, słaniała się na nogach, sikała pod siebie, jednak kardiolog nie dopuścił do operacji gdyż obawiał się tego, że się nie wybudzi z narkozy. Nowy Rok zleciał nam znów w klinice, na szczęście dostałam duży rozkładany fotel, nocowałam w klinice i mogłam z nią być 24 na dobę. 2 stycznia, stan Tinki nadal był ciężki, jednak zareagowała na leczenie, serce zaczęło pracować równo, wyniki badań poprawiły się nieznacznie, jednak widok mojego dotychczas wiecznie szczęśliwego psa z wiecznym ADHD któremu trudność sprawia każdy ruch wbijał mnie podłogę. Tę noc spędziłam w domu, czuwała przy niej moja mama. Wczoraj stan Tinki był stabilny, na 15 zaplanowano operację usunięcia macicy. Podczas operacji Dr przeżyli kolejny szok, jak coś takiego mogło siedzieć w moim psie. Ugniatało jej to wszystkie organy. Operacja była bardzo trudna i nie obyło się bez komplikacji, ale na szczęście wszystko się udało... Ciężkie dni dla nas, ale teraz będzie już tylko lepiej, moja Małpka już od rana jest radosna, mimo operacji jaką przeszła widać, że czuje się lepiej bez tego "czegoś" w środku.