dzień kolejny ... dzis było nie miło i nie miło ... karolina z Fredzią wzięły się za łby o jabłko - na dworze ... tak że aż krew się polała - ponieważ to świnia zaczęła to nie wtrącałem się - oczywiście wiedziałem że nikomu nic się nie stanie ... ale ... w pewnym momencie musiałem krzyknąć bo świnia już odpuściła to małe głupie jak do zabawy tyle że z zębami ... a Nea jak to nea - stała z boku i tylko patrzyła ... jak fredzia dostała reprimendę słowną to ta babcia dopiero szczeknęła ze dwa razy ... Obejrzałem obie i ciut krwi poleciało z dziąsła ... ran BRAK. Cały koniec dnia siedziały na dworze obrażone na siebie - teraz śpią - po kolei: Fredzia ze mną na kanapie, pod kanapą Nea i świnia u dzieciaków w pokoju. Reasumując: Fredzia zaczyna pokazywać że to już i jej dom i nie odpuszcza, z domownikami problemów już nie ma - Duśka zaakceptowała (syn 8 lat) - koty w domu sa do przytulania.