Byliśmy wczoraj u Azji.
Blondyna jest super, przybrała na wadze, umie dużo fajnych rzeczy, wpatrzona w Martę i Pawła.
To nie prawda, co Marta pisze, że Azja się niewiele nauczyła: Nauczyła się mega dużo! Tak naprawdę jak jeszcze ogarną te spacery; bo faktycznie chodzi gorzej niż u nas, to będzie pies na 5 z plusem. Można tylko zazdrościć.
No i pozwolę sobie zacytować tekst, który mnie rozłożył na łopatki. A właściwie dwa:
Tego dnia co Azja nadjadła im szafki w salonie Marta wraca z pracy i pyta Pawła pokazując na uszkodzenia:
"- Co to jest?"
a Paweł na to:
"- Głodny nie jestem sobą"
I drugie:
Marta z Pawłem zachwycają się ciasteczkami dla psów pieczonych przez Ewę. Paweł przynosi małą reklamóweczkę i mówi "Zobaczcie to ona takie piecze". Zagladamy do reklamówki, oglądamy, wąchamy... sucha karma jak nic!!! Pytamy czy aby na pewno to to, Paweł, że tak, jasne, to Ewa piecze! Marta patrzy i w śmiech: Paweł pomylił suchą karmę z ciasteczkami własnego wyrobu
Swoją drogą- ciasteczka Ewy bardzo smakowały mojemu Tomkowi
Zdjęcia jakieś robiłam ale mało, bo Azja się bała aparatu, jak się okaże że cokolwiek wyszło to wstawie później