Lolek od jakiegoś czasu miał ataki padaczk,które coraz to częściej występowały. 4 tygodnie temu, wystąpił stan padaczkowy- ataki co 15 minut.. pojechaliśmy do weta (chwała im za nocny dyżur..) został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. W szpitalu był dwa dni, długo go wybudzali, ataki nie chciały Nam odpuścić.. Na szczęście w drugim dniu już po mału było ku lepszemu i dali mi Lolka do domu. Od tamtej felernej nocy Lolek już sobą nie jest.. tzn psychicznie wygląda na zmęczonego życiem, fizycznie (to przez końskie dawki leku: 4x phenoleptil 50mg, 2x25ml bromku potasu plus tabletki na niedoczynność tarczycy) jest bardzo słaby, przewraca się, na kafelkach wstać niepotrafi.. Raz miał dobry dzień to poszliśmy odwiedzić jego ulubione miejsca w lesie, tak się cieszył, że nie chciał zawracać, ale nie mogłam pozwolić żeby ten spacer był taki długi bo by nie doszedł do domu.. Aktualnie dochodzą Nam upały, wczorajszy dzień to straszny kryzys, odkąd żyje nie widziałam go w takim stanie
cały czas spał, nawet nie miał siły otworzyć oczu, przy karmieniu to zasypiał z głową w misce.. Dziś już potrafi utrzymać się na nogach, troche pochodzi.. Czeka Nas wizyta kontrolna, więc poznam jego stan faktyczny..
Generalnie to nie tak wyobrażałam sobie jego starość.. tym bardziej, że do niedawna mogliśmy buszować po lasach i każdy się dziwił jak mówiłam, że ma 11,5 roku..