Witam wszystkich. mamy problem z Bonem. Przez okrągły rok włożyłam mnóstwo pracy w to aby Bono był "dobrym" psem. Przyzwyczaiłam się już do tych jego pisków i śpiewania na dworze. Nie ma wychodzenia z domu bez kagańca , ma go za każdym razem gdy jest na spacerze. Zawsze się śmiałam , że mam psa od dwóch twarzach. W domu, AST ideał a na dworze wcielony diabełek, który nakręca się byle szczeknięciem (nawet tym w oddali), każdy pies który koło nas przechodzi jest potencjalną ofiarą. Udało mi się trochę zniwelować to jego "nakręcanie" ale i tak dalej to robi. Fakt , że coraz częściej reaguje na korekty i szybciej się uspokaja. Ale problem, ku mojemu zdziwieniu nie dotyczy spacerów.
Bono od paru dni próbuje sterroryzować mojego męża i moją córkę, gdy ja wychodzę do pracy. Zaczęło się od niewinnego podskubywania i skakania na męża i córkę (podczas korekt w domu), skończyło się na tym , że Bono przedwczoraj sobie grzecznie siedział obok mojego męża (byłam wtedy w pokoju razem z nimi). Nawet nie zauważyłam kiedy Bono skoczył do męża , i usiłował złapać go za twarz. Od razu zareagowałam, odesłałam na miejsce (ciapem też po tyłku zarobił-delikatnie) Nagadałam mu ile się dało, siedział ze skulonymi uszami i merdającym delikatnie ogonkiem, przepraszając spojrzeniem.
Mąż nie na żarty się przestraszył. Ale nic nie powiedział o oddaniu Bona bo wie że wymaga on jeszcze mnóstwo pracy.
Natomiast wczoraj gdy wyszłam do pracy, mąż z córką szykowali się do wyjścia z psami, gdy Bono staną w pokoju, najeżył się, a gdy córka chciała do niego podejść, pokazał jej zęby i zaczął na nich warczeć. Kocham Bona, pokochałam go od razu ale są granice , których nie może przekroczyć. Dajemy mu wszystko, miłość , czułość, długie spacery i bieganie na lince, dyscyplinę (bo ona też jest bardzo ważna). Ale widocznie to nie wystarcza.
Co mam zrobić????
Wiem , że gdy jestem w domu to nie dopuszczę do żadnej tragedii ale muszę przecież wychodzić do pracy, nie mogę przez cały czas ich pilnować. Załamałam się szczerze mówiąc bo byłam pewna , że do takiej sytuacji nigdy nie dojdzie. wiedziałam , że na psy się rzuca ale , że na domowników.....
Proszę o radę lub o pomoc w podjęciu decyzji co dalej?????? Nie mogę narażać zdrowia rodziny....
Serce mi pęka ale.... ehhhhhh
Dlaczego jest taka zmiana w jego zachowaniu???/ Od początku był psem niestabilnym , ale uważałam , że mamy już to za sobą.... ehhhhh