Smutno bardzo. Współczuję.
Mnie się latem na spacerze z Szarą zdarzyło znaleźć na poboczu kotkę potrącona przez samochód. Szarą odstawiłam do domu, a sama wróciłam wezwać schronisko. Siedziałam na krawężniku godzinę, ale się opłaciło. Kotka została zabrana do schroniskowej lecznicy, zoperowana, podleczona. Żyje, chodzi, czeka na nowy dom. Ja jej zabrać nie mogę, bo Szara killim koty, wszystkie bez wyjątku.
Niestety nie zawsze możliwe jest szczęśliwe zakończenie. Ważne, że kot nie umarł w bólu, że dostał ciepły koc, leki, że otrzymał pomoc i - przede wszystkim - że to Ty byłaś tą osobą, która się nad nim pochyliła, kiedy tej pomocy potrzebował.