Mam z Hugo mały problem. Jest tak obrażony na kaganiec, że nie da się z nim normalnie wychodzić na spacery. Jak wychodzimy to kaganiec jest obowiązkowy (inaczej pies zaczyna szarpać zębami smycz- nie działają korekty, odwracanie uwagi, puszczanie smyczy; uspokaja się dopiero przed drzwiami do mieszkania). Pierwszą przeszkodą są schody, z których muszę psa siłą ściągać (mieszkanie na poddaszu...). Oczywiście jak zaczyna schodzić, nagradzam go. Jak tylko wychodzimy z kamienicy pies się zatrzymuję i znów zaczyna się zabawa. Metody 'zaklinacza psów' niestety nie działają, podobnie jak smakołyki i zachęcanie go zabawką, sadzanie i czekanie aż 'mu przejdzie'. Większość spaceru wygląda tak, że walczę z psem, żeby za mną/ ze mną szedł. A on nie szarpie, po prostu stoi.
Macie jakieś pomysły jak sobie z tym poradzić?