Strona 3 z 6

Re: ah te koty czyli nie miala baba kłopotu...

PostWysłany: 14 Sie 2012, 17:12
przez micoona
Ja też się nie wtrącam póki kłaki nie lecą.

Re: ah te koty czyli nie miala baba kłopotu...

PostWysłany: 16 Sie 2012, 11:16
przez Djurasej
Hej,
mam podobny problem z moim mixem amstaffa. Zaadoptowałam go 2 lata temu w wieku 3 lat. W domu jest całuśny ale na dworze ciągle "na polowaniu". Gdy zobaczy kota zamiera w bezruchu (jak w jakieś krekówce) i jest gotowy do gonitwy. Wiem, że będzie chciał kota zagryść bo jednego już zaliczył. Ponadto jest cały w bliznach więc miał już rózne "akcje" na swoim koncie. Najgorsze jest to, że on traci rozum w tym momencie i leci na oślep, nie ważne czy jedzie czołg czy rower ... Ponadto ma "słabość" do jeży. Przedwczoraj zagryzł kolejnego. Wyczuwa je z odległości 4m i atakuje natychmiast. Potem nie chce dobrowolnie go wypuścić i rozszarpuje.
Nie wiem czy jest szansa aby go tego oduczyć ???
pzdr

Re: ah te koty czyli nie miala baba kłopotu...

PostWysłany: 16 Sie 2012, 14:18
przez mahtalie
Spora ale trzeba by z nim pracować dość systematycznie i konsekwentnie. Tzn on kotów i jeży nie pokocha ale można go nauczyć odwołania na komende nawet gdy kot/ jeż będzie w zasięgu. W telegraficznym skrócie musisz być atrakcyjniejsza od zwierza do upolowania;) A mówiąc szerzej to temat na książkę;)

Można tez na skróty: nie puszczać psa luzem. Ja np korzystam aktualnie z linki 20 metrowej. Bo o ile pies nie ma w domu kota nie musi ich kochać. Moje nie lubią innych psów ale nauczyłam się z tym żyć;) Ważne, że lubią siebie

Re: ah te koty czyli nie miala baba kłopotu...

PostWysłany: 09 Wrz 2012, 22:41
przez Hanka
Nahtalia troche sobie poczytałam o twojej "walce" pies i koty ale... mam pytanie czy twoje koty przy pierwszym spotkaniu z psem były bardzo zestresowane całą sytuację i jak sobie z tym poradziłaś? Nie bedę opisywała całej sytuacji ale mam szansę zaadoptować super sunię pitkę, która nie przepada za kotami, dziś odbyło się pierwsze spotkanie w domu, a w środę nastepne. Kotka...napuszona i zestresowana, a wczesniej mieszkała pod jednym dachem z psem:)

Re: ah te koty czyli nie miala baba kłopotu...

PostWysłany: 10 Wrz 2012, 09:22
przez mahtalie
Koty mam dwa i wykazały dwie różne skrajne reakcje: jeden ją lekceważył od poczatku totalnie, troche nawet to bywało niebezpieczne bo podchodził do niej nawet gdy jeszcze chciała go zjeść... Drugi puszy się do tej pory, aktualnie co prawda doszło do tego, że on nieraz chodzi za nią, puszy się i miauczy, dodatkowo co mnie np bardzo śmieszy, nie położy się przy niej dopóki nie da jej łapa po pysku :D Normalnie podchodzi do niej, wali po pysku i kładzie się obok... :mrgreen:

Chyba koty były bardziej zestresowane Barsem, on może nie był aż taki killer na koty, ale na poczatku warczał na nie a koty były za to mega wystraszone bo wczesniej nie miały kontaktów z psami, wtedy z ich strony było trudniej ;)

Ogólnie ja myślę, że wszystko się da tylko czas, czas i jeszcze raz czas:)

No i żeby nie było niedomówień: Malwina nie przeistoczyła się w kociolubną:) Ona póki co pewnie chętnie by się kotkiem pobawiła, moze juz nie z zamiarem zabicia ale wydaje mi się, że traktuje je trochę bardziej jak zabawki niź pełnoprawnych domowników:) największe zainteresowanie wzbudza kot leżący blisko pyska no i oczywiście noszony na ręku :twisted: Tu sprawę ratują zdecydowanie koty: mimo wszystko są to stworzenia, które dość sprawnie ewakuują się na wyższe poziomy mieszkania:) Także towarzystwo spokojnie egzystuje w swoim gronie, nawet jeśli miłości pełnej jeszcze nie ma:)

Re: ah te koty czyli nie miala baba kłopotu...

PostWysłany: 10 Wrz 2012, 18:54
przez Hanka
dzieki za odp. natchnęłas mnie pozytywnie, to sie niby wszystko wie bo juz raz przez to przechodziłam ale z młodszym psem i nie wiedział co to koty, kocica odchorowała to stresem i jakos dało pózniej radę, teraz jak do nas przyjeżdza to kocica ją olewa, a jak jej wchodzi w drogę to po pysku i sprawa zalatwiona. Natomiast ta sunia na spacerach cały czas szuka kotow, powiedziałabym ze to zaprząta cała jej uwagę. Natomiast jak zobaczyła w domu kocicę to taka mała konsternacja, kocica sie napuszyła kontakt wzrokowy z psem dla kota bardzo stresujacy, odwracaliśmy uwagę suni i nie było tak zle, ale co i raz probowała. Jak pies leżał i nie patrzył to i kocica troche spokojniejsza.
Wiem ze to czas i jeszcze raz czas i jakos się ulozy ale ty masz naprawdę fajne spostrzeżenia zachowań i umiesz je korygować, a ja działam intuicyjnie, więc każda podpowiedz jest dla mnie cenna. Ale nie poddaje się :D choc wiem że dużo pracy przede mna i nie chodzi tylko o relacje pies kot. A sunia jest bardzo bardzo fajoska do ludzi :D
pozdrowionka

Re: ah te koty czyli nie miala baba kłopotu...

PostWysłany: 10 Wrz 2012, 18:56
przez Hanka
Ty to musisz miec fajnie z tą kocio pisia rodzinką, :D :D :D

Re: ah te koty czyli nie miala baba kłopotu...

PostWysłany: 10 Wrz 2012, 20:07
przez mahtalie
Ale ja zaznaczam, że ja jestem totalnym laikiem i działam typowo intuicyjnie:) a co do reakcji na koty mogę jeszcze pocieszyć, że u nas na początku w ogóle nie było opcji by suka nie zwracała na nie uwagi: startowalismy z poziomu "kot-zabij" i nie było absolutnie nic co mogłoby odwrócić uwage od kota ;) Siedziała laska przywiązana do kanapy i targała tą kanapę po całym mieszkaniu w pogoni za kotem i nic, ale to absoutnie nic nie było w stanie odwrócic jej uwagi :twisted: :mrgreen:

Re: ah te koty czyli nie miala baba kłopotu...

PostWysłany: 11 Wrz 2012, 01:23
przez paulina.natalia
Ja (przed obcecną Sigmą) miałam przez 12 lat cudowną amstafkę, która kochała wszystko i wszystkich, poza kotami. Jednak - tak jak piszecie - najpierw przez 3 miesiace trzeba było ją przywiązywać do fotela (ale tak, żeby było jej wygodnie i nie czuła, że jest uwiązana jak baleron) i kota (malutkiego) jej przedstawiać w różnych odległościach. Po 3 miesiącach męczarni, kiedy myśleliśmy, że jednak się nie uda ich zsocjalizować, suka ustąpiła i przez następnie 4-5 lat zaczęła zachowywac się jak serialowy Alf - czyli "zjadłabym go, no ale niech Wam będzie..." Potem kot stał się już takim kompanem, że jak wychodziła wraz z drugim psem na spacer, to prawie nie było dnia, żeby kot nie szedł z nimi razem.

Życzę powodzenia w teej trudnej sztuce oswajania gatunków:)

Re: ah te koty czyli nie miala baba kłopotu...

PostWysłany: 11 Wrz 2012, 06:57
przez Hanka
Dzieki dziewczyny za dobre słowo, ja nie boje sie tej trudnej sztuki oswajania tylko chciałoby sie żeby to było prostsze dla nich obu, a każda podpowiedź jest cenna. Dziś jade ją wyprowadzić na spacerek, a jutro sunia przyjezdza do mnie czyli kolejne spotkanie na "szczycie" :mrgreen: . Dam znać :D
dodam jeszcze że kocica to już taka poważna kobieta ma 10 lat i swoje humorki też ma jak i przyzwyczajenia :lol: