uspokajacze

[wronka]

Wielkimi krokami zbliża się Sylwester, a w związku z nim temat lęku przed hukiem fajerwerków.
O ile Jukon kompletnie na nie nie reaguje (wybuchy nie przerywają mu spokojnego snu, ewentualnie otwiera się jedno oko, krótka kontrola, a po niej pies się przeciąga i kontynuuje drzemkę), o tyle z Szarą na pewno będzie problem. Suńka bardzo boi się takich "strzelających" dźwięków - kiedy grupka nastolatków po drugiej stronie ulicy odpaliła petardę Szarula spanikowała, ruszyła z kopyta w kierunku domu, przestała reagować na jakiekolwiek komendy, a po dotarciu do klatki schodowej trzęsła się jak listek i stanowczo odmówiła spożycia smaka. Stres jest więc duży.
W związku z tym pytanie - czy macie podobny problem ze swoimi psiakami i czy w związku z tym coś im podajecie przygotowując się na tę - pełną atrakcji dźwiękowych - noc?

[Dominikad.1989]

Gaba podobnie panicznie reaguje na petardy, grzmoty ale nie podaję nic i po prostu zapewniam w miarę spokojne miejsce. np kennel zakryty kocem, w tym roku bedzie lepiej, bo na wsi jakoś zbyt namiętnie nikt nie strzela

[wronka]

Kurczę... no gdybym podejrzewała wcześniej, że będzie z tym problem to próbowałabym ją jakoś stopniowo oswoić z takimi nieprzyjemnymi dźwiękami. Tyle, że postawa Dina, a potem Jukiego zupełnie wyłączyła mi szare komórki w zakresie myślenia typu "pies może się bać huku" i przyznam, że zdziwiłam się potężnie, kiedy ona po tej petardzie tak panicznie wyrwała do domu. Jutro mamy wizytę u weta - przy okazji zapytam, czy jest sens coś podawać (niekoniecznie leki albo melisę, czytałam na przykład o feromonach DAP, ale jakaś taka, ekhm... mało wierząca jestem w takie wynalazki).
Jeśli Szara będzie się wystarczająco dobrze czuła, żeby komfortowo przetrwać podróż, to pojedziemy na urlop do mojej mamy (Kotlina Kłodzka) - tam też strzelają, ale nie tak obłąkańczo, jak w Gdańsku. Ech, te fajerwerkowe zwyczaje...

[Dominikad.1989]

Wet może coś doradzić ale ja w ziołowe też nie bardzo wierzę, a np o sedalinie słyszałam kilka niepolecających opinii ze względu na to, że spowalnia on właściwą motorykę psa a nie wpływa na jego świadomość więc nie dość, że pies się boi to jeszcze ma utrudnioną reakcję i w efekcie nam wydaje się, że jest ok. Raz na czas podróży podałam kotu jakiś lek, którego nazwy nie pamiętam i kot dostał tylko większego szału i trzecia powieka mu oczy zasłoniła.Od tamtej pory nie mam zaufania do leków uspokajających i byłby one ostatecznością.

[blue.berry]

absolutnie nie należy psom w sylwestra podawać sedalinu. to nie jest lek uspokajający w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. on przede wszystkim służy obniżenia ruchliwości. nam wydaje sie, że pies jest spokojny bo jest niemrawy, mało ruszający się, ale to tylko właśnie efekt sedacyjny, który dotyczy tylko ciała. dodatkowo sedalin może wywołać efekty wręcz odwrotne od zamierzonego - pobudzenie, nerwowość, większy lęk. w przypadku niektórych psów niby prawidłowa dawka (lek podaje się w stosunku do wagi) może dać efekt zwiotczenia psa na wiele godzin. pies przelewa się przez ręce, bywa że sika pod siebie itd. nasz kochany kardiolog, Rafał Niziołek absolutnie odradza podawanie tego preparatu jako środka na uspokojenie.
jeśli chcecie podać coś więcej niż leki ziołowe to absolutnie warto skonsultować się z mądrym weterynarzem, właśnie kardiologiem albo neurologiem. oczywiście w przypadku psa, który naprawdę bardzo źle znosi wybuchy.

[syama]

Fajnie działa Kalm Aid, sprzyja relaksacji i zmniejsza nadpobudliwośc nerwową. Stosowałam go u mojej pierwszej astki wlasnie przed sylwestrem.Działał, podawałam go już 2tyg przed Sylwestrem tak żeby organizm się nasycił.Teraz zaczynam podawać Rege bo też bardzo boi się głosnych dzwięków.

[wronka]

Dziękuję Wam bardzo za podpowiedzi.
O sedalinie poczytałam i na taki preparat (albo działający na podobnej zasadzie) na pewno bym się nie zdecydowała, nie ma mowy. Pamiętam, że dawno dawno temu (czyli jakieś ponad 20 lat wstecz) nasz weterynarz zalecał podanie w sylwestrową noc tabletki Oxazepamu (to było na basseta, porównywalnego wagą z ast-em). Przyznaję, że pomogło - pies był zdecydowanie spokojniejszy, ale jednocześnie pogodny, bez objawów zaburzenia ruchu. Tyle, że to było w czasach, kiedy rynek zwierzęcych specyfików był nieporównanie skromniejszy i trzeba było sobie radzić posiłkując się ludzkimi lekami.
Spróbuję chyba z KalmAidem, a dodatkowo zaopatrzę Szarunę w stos kocy na legowisku - w przypadku burzy (która też budzi obawy, ale znacznie mniejsze niż huk petardy) porządne "okopanie się" na stanowisku zdecydowanie pomaga.