Klaudio, mastocytoma, to najbardziej znienawidzone przeze mnie słowo, z którym uczyłam się żyć od dnia, kiedy pojawił się pierwszy guzek u Goldie, na pośladku. Goldie miała wtedy 7 lat. Dożyła lat 12, niestety, ostatnie kilka lata zycia wiązały się z częstymi interwencjami chirurgicznymi, ponieważ każdy nowo powstały guzek należało
jak najszybciej! usunąć i co bardzo ważne: usunąć z dużym marginesem zdrowej tkanki. Bardzo ważny w tym wypadku jest zdolny chirurg, my zaufaliśmy dr Czogale z kliniki na Brynowie w Katowicach.
Goldie odeszła w 2009 roku, cholerna mastocytoma, po kilku latach postaci skórnej dała przerzuty między innymi do sledziony, zaatakowała też dwunastnicę
Co moge Ci poradzić?
po pierwsze, nie poddawaj się, z mastocytomą złośliwą pies może przeżyć kilka dobrych i szczęśliwych lat
po drugie - koniecznie zwróć się do specjalisty - we Wrocławiu na klinikach przyjmuje dr Hildebrand i gorąco go polecam, w razie czego służę namiarami
Te kilka lat temu nie było możliwości leczenia mastocytomy inaczej niż przez wycinanie nowo powstałych zmian. My dodatkowo podawaliśmy lek Theranecron, sprowadzany wówczas ze Słowacji - wpływał na zmniejszenie i "otorbienie" zmian, przez co potem łatwiej było je w całości usunąć.
Jednak niedawno odszukałam na stronie kliniki Therios informację o nowym leku stosowanym w leczeniu mastocytomy u psów - lek nazywa się MASIVET.
Poczytaj
http://www.therios.eu/?act=3&id=166 możesz też zadzwonić i porozmawiać z lekarzami w tej klinice.
Możliwe, że Kasia (Doddy) poleci Ci jakiegoś onkologa w Warszawie.
My z mastocytomą żyliśmy 5 lat (od momentu zdiagnozowania). Właściwie jedynymi oznakami, że pies jest chory, były blizny i szycia po usuwanych zmianach oraz poranna zgaga i pod koniec coraz częstsze wymioty żółcią, na to pomagał tylko ranigast. Poza tym Goldie była psem pełnym energii, werwy, miała mnóstwo sił na szaleństwa. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że pomimo tej strasznej choroby żyła na 100%, z wyjątkiem kilku 3-4 tygodniowych przerw w aktywności kiedy musiał interweniować chirurg. Jeżeli będziesz potrzebowała jakiejś rady to pisz.
Bardzo mi przykro, że Was to spotyka, ale nie poddawaj się.
P.S. Od momentu diagnozy do końca naszej walki faszerowałam Goldie preparatem BIOMARINE570 (olej z wątroby rekina). Polecił mi to znajomy aptekarz, podobno często kupują ten preparat ludzie walczący z nowotworami. Bardzo możliwe, że u nas w jakimś stopniu opóźnił rozwój choroby.
Jestem z Wami.