przez Werulkowa » 30 Lip 2013, 21:49
Moja Psina w okolicach bloków chodzi w kagańcu przede wszystkim dlatego, że jest psem-odkurzaczem, wchłonie wszystko suchą bułkę, którą dzieci idąc ze szkoły wyrzuciły, niedojedzone jabłko, śmierdzącą kość, poliże kupsko itp. przysmaki, wiele razy to odchorowała, jest coraz starsza, ma problemy z wątrobą więc trudno musi mieć kaganiec (zapinam luźno, ale żeby nic nie zjadła, choć czasem można się uśmiać jak kombinuje jęzor próbując zwinąć w rulonik i wysunąć przez kratki), niestety jest też agresywna do psów, ale jeśli pies idzie na smyczy to spokojnie skupię jej uwagę na sobie i przechodzimy spokojnie. Problem jest kiedy lata taki szczekun koło niej, wtedy zaczyna szczekać, jeżyć się i wyrywać - klasyczny agresor, a skoro ma kaganiec to nic nie zrobi, tylko się zmęczy więc niestety mądralińscy właściciele nie biorą swoich psów na smycz, bo po co. Dawniej jak była sprawniejsza, to dla świętego spokoju zmieniałam trasę, ale teraz Babulinka drepcze powolutku więc nie mogę dokładać jej drogi. Mam też w tym samym bloku beznadziejną kobitkę z owczarkiem niemieckim, młodym ok. roku, ale totalnie nieułożonym, pies lata luzem, pańcia nie wiadomo gdzie jest, niby gwiżdże, ale on nie zwraca na to uwagi, przelatuje przez jezdnię to innych psów, ja umarłabym ze strachu, gdyby pies mi tak latał. Miałam z nią kiedyś nieprzyjemną sytuację na bulwarze, w sobotni ranek ok. 6, kiedy oczywiście pies latał luzem i z wrzaskiem do nas leciał, przestraszyłam się, bo akurat moja była bez kagańca, a pańcia gwizdała, na moja uwagę, żeby go odwołała, nie zareagowała, a jak powiedziałam, że jak się nad psem nie panuje to trzeba prowadzić go na smyczy, to odpowiedziała, że o 6 to pies ma chodzić luzem. I co z taką mądrą właścicielką zrobić?