Baksio ostatnio nażarł się patyka ... W piątek 9-tego wyjeżdżaliśmy na weekend nad jezioro, a ten gamoń w nocy z 8 na 9-go zaczął mocno wymiotować śliną. Jak wciągnął karmę zaraz wszystko wyrzygał. Wymioty były tak intensywne, że myślałam, że wylecą z niego wszystkie kichy ... Pogrzebałam w rzygach i znalazłam tam trawę i kawałki patyka. Dzięki Bogu, że zjadł tą trawę, która spodowowała wymioty. Z samego rana pojechaliśmy do weta, bałam się brać go w takim stanie na wyjazd, bo tam nawet nie mielibyśmy jak i gdzie jechać do weta w razie jakiegoś wypadku.. Bajer był osłabiony, kładł się inaczej niż zawsze, nerwowo sapał. Dostał coś rozkurczowego i antybiotyk na kolejne 4 dni by wygoić podrażniony żołądek+ nospa. Na szczęście po wizycie u weta nie zwymiotował już ani razu, a na wyjeździe znów zachowywał się jak zawsze. Bajer na wyjeździe miał fory, dostał kilka kawałków kiełbaski, spał na łóżku, więc prawdziwe święto :lol3:
Byliśmy razem z sunią, przy której Bajer się wychował, więc wogóle był w 7 niebie
W ośrodku w którym nocowaliśmy, był młody podhalan, który wiecznie latał luzem co nie ukrywam bardzo mi przeszkadzało, bo wogóle nie mogłam spuścić Bajera. Podhalan tak się do nas uczepił, że wiecznie siedział przy nas i ani mu się śniło odejść. Nie uśmiechało mi się trzymanie Bajera przez cały pobyt na smyczy, więc go spuściłam w kagańcu. Bajcio siedział grzecznie, dopóki podhalan nie zbliżył się na odległość 2m- Bajer wystartował i pogonił nachalnego gościa, który od tamtego czasu omijał nasz domek z daleka
Kilka zdjęć z wyjazdu do Bogusz na Mazurach