Wiesz, Dominika - ja "dzięki" Szarej spędzam bardzo dużo czasu w lecznicy i szczerze mówiąc nie jestem pewna, czy dałabym sobie radę z ogromem bezmyślności, z jakim można się tam spotkać (oczywiście oprócz mnóstwa fajnych, troskliwych opiekunów, których na szczęście nie brakuje - powiedziałabym nawet, że są w przewadze. oczywiście wśród osób, które W OGÓLE swoje zwierzęta leczą). Czasem nawet jako postronnemu widzowi ciśnienie podnosi mi się niemal do granic eksplozji mózgu - choćby w zeszłym tygodniu trafiłam na yorka po operacji złożenia połamanej szczęki. Wypadł z koszyka rowerowego. No ale jak to "wypadł"? Normalnie. Na asfalt. Ale jak? Czy był przypięty szelkami? No, eeee... nie był. Jest grzeczny, to po co. A bywa znacznie gorzej - choćby wnioskując po przypadku, o którym piszesz. Tym bardziej podziwiam cierpliwość i kamienny spokój osób, które w takich miejscach pracują.
Czy w przypadku takiego właściciela jak ten od podhalanki możecie coś zrobić? Zgłosić zaniedbanie zagrażające życiu w TOZ / jakiejś organizacji prozwierzęcej?
My z Szarunką tymczasem jesteśmy po kolejnej kontroli. Płynu jest trochę mniej, trzustka wygląda lepiej. Od poniedziałku odstawiamy antybiotyk, Furosemid na razie podtrzymujemy.
Doktor stwierdził, że nawroty gromadzenia płynu o takiej charakterystyce, jaką pokazały badania (czyli bez cech zapalnych) oraz słabe samopoczucie przy jednoczesnej poprawie stanu trzustki jest trochę niepokojące. Jeśli po radykalnym podleczeniu przesięk nadal będzie się pojawiał to będą podstawy do podejrzeń, że jego obecność nie jest wyłącznie wynikiem aktualnej choroby, a czegoś innego i po prostu wyszła niejako "przy okazji", w trakcie badania USG. Taki stan wskazywałby na niewydolność któregoś segmentu układu naczyniowego.
Na tę chwilę typy są dwa. Pierwszy to serce (w tej chwili osłuchowo jest ok, badanie robione w marcu u dr Niziołka nie wykazało żadnych nieprawidłowości, ALE w wakacje Szara była cztery razy poddawana narkozie, więc niewykluczone, że coś się mogło popsuć). W związku z tym w pierwszym rzucie rozważymy powtórzenie echa. Jeśli okaże się, że serducho zdrowe to drugim podejrzanym jest wątroba. W obrazie USG wygląda ona trochę nietypowo, bo jest zmniejszona i mocno chowa się za łukami żebrowymi, co może wskazywać na to, że po prostu stara Szarunka tak ma, ale może też wskazywać na stan chorobowy (w tym taki, który mógłby powodować zastoiny krwi i jej przesączanie przez ściany naczyń krwionośnych - choćby wskutek zwłóknienia tkanek). Co prawda wyniki wątrobowe wychodzą prawidłowe, więc to tylko domniemania, ale w najgorszym przypadku - jeśli stan buni nie będzie się w dłuższej perspektywie chciał poprawić - trzeba będzie się zastanowić nad ewentualną biopsją.
Długo rozmawialiśmy z doktorem o całej tej sytuacji i ten zakres działania, który opisałam powyżej, jest "planem B" i "planem C" na wypadek, gdyby wyleczona trzustka nie wyeliminowała problemu gromadzenia płynu w jamie brzusznej i nie spowodowała u Szarusi powrotu do normalnego funkcjonowania. W tej chwili koncentrujemy się na zwalczeniu aktualnej choroby, a w tle pozostaje opcja do ewentualnego wzięcia pod uwagę "w przypadku przypadku". Bardzo mnie cieszy takie podejście lekarza do problemów Szarusi i jego zaangażowanie. Nic nie jest robione po łebkach, doktor zawsze uparcie szuka przyczyny problemu, jak trzeba to konsultuje się ze specjalistami w konkretnej dziedzinie, nigdy nie usłyszałam od niego jakże popularnego "11 lat? no to czego pani oczekuje?" - wręcz przeciwnie, nieraz powtarzał "Nie ma takiej jednostki chorobowej jak 'starość'. Jeśli pojawiają się uciążliwe dla psa objawy to zawsze trzeba szukać ich przyczyny i sposobu leczenia".
Dopóki się ma zdrowego psa to zupełnie do człowieka nie dociera, jak ważne jest znalezienie dla swojego zwierza takiego lekarza z prawdziwego zdarzenia. To naprawdę ogromne wsparcie psychiczne dla opiekuna. Brzmi jak pean na cześć, ale naprawdę tak myślę. Serio serio
EDIT: Zapomniałam dopisać, że wyssaliśmy z Szarej trochę krwi na profil tarczycowy, bo w związku z chorobą od prawie dwóch miesięcy miała wstrzymane podawanie euthyroxu. Jeśli okaże się, że wysycenie hormonami jest mocno poniżej normy to wrócimy od poniedziałku do leków - w takim przypadku nastrój też może się poprawić, a osłabienie ustąpić, chociaż częściowo. Się zobaczy.