Fundacja AST Fundacja AST

Możesz pomóc! ZOSTAŃ DT

Psy przebywające pod naszą opieką, szukające domów.

Re: Możesz pomóc! ZOSTAŃ DT

Postprzez doddy » 11 Gru 2013, 16:56

Powiedziałabym, że i mądra jeśli złośliwość jest oznaką inteligencji.
Image
13.10.2011 o 4:45 świat się zatrzymał... Mamba [*]
Awatar użytkownika
doddy
 
Posty: 7489
Rejestracja: 08 Lis 2010, 11:18
Miejscowość: Warszawa

Re: Możesz pomóc! ZOSTAŃ DT

Postprzez Khror » 11 Gru 2013, 17:19

Złośliwość i poczucie humoru, najlepsze mierniki inteligencji :D
Image
Awatar użytkownika
Khror
 
Posty: 122
Rejestracja: 02 Gru 2013, 08:37

Re: Możesz pomóc! ZOSTAŃ DT

Postprzez Szkrab » 11 Gru 2013, 20:03

Podobno- tyle,ze każdy miernik ma inna skalę :roll:
Szkrab
 
Posty: 392
Rejestracja: 19 Lis 2011, 12:00
Miejscowość: Warszawa/Piaseczno

Re: Możesz pomóc! ZOSTAŃ DT

Postprzez doddy » 12 Gru 2013, 00:40

Ty się dzisiaj nie liczysz w tym co gadasz Szkrabowa bo to w afekcie! Nie słucham Cię.
Image
13.10.2011 o 4:45 świat się zatrzymał... Mamba [*]
Awatar użytkownika
doddy
 
Posty: 7489
Rejestracja: 08 Lis 2010, 11:18
Miejscowość: Warszawa

Re: Możesz pomóc! ZOSTAŃ DT

Postprzez Szkrab » 12 Gru 2013, 10:26

Obawiam się, ze ten bełkot jeszcze przezdługi czas będzie zemnie wypływać. Inteligencję szlag trafił
Szkrab
 
Posty: 392
Rejestracja: 19 Lis 2011, 12:00
Miejscowość: Warszawa/Piaseczno

Re: Możesz pomóc! ZOSTAŃ DT

Postprzez Khror » 10 Lut 2014, 13:23

No dobra, trochę powagi, bo postanowiłem skrobnąć coś dla potomności.

Nazywam się Adrian Krawczyk i jestem domem tymczasowym.
Brzmi trochę jak początek spotkania AA, prawda?

Decyzję o pomocy psom podjąłem roku pańskiego 2013. Z czego wynikła? Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Zawsze kochałem psy, w moim domu odkąd pamiętam był przynajmniej jeden. Zostałem wychowany w miłości i szacunku do czworonogów. Właściwie to chyba nawet nie wyobrażam sobie, że można żyć bez psa.
Jednak w kwestii pomocy zawsze mówiłem sobie „kiedyś”, „za miesiąc”, „jeszcze nie teraz”.
A wszystko zaczęło się od pewnej uroczej, szczeniaczkowej suni, którą znalazłem poszukując psa dla siebie.
Ujrzałem ją i stwierdziłem, że muszę, koniecznie i absolutnie ją adoptować. Ale jak doskonale wiemy, świat nie zawsze jest piękny, sprawiedliwy i uroczy, tak więc okazało się, że owa młoda dama znalazła już dom. Po krótkim okresie rozpaczy, kiedy to moje serce rozpadło się na tysiąc kawałków, odnalazłem stronę fundacji. Oczywiście najpierw obejrzałem wszystkie dostępne na tamten moment psy, wciąż poszukując psa dla siebie. Następnie przyszła pora na forum. Tam spędziłem nieco więcej czasu. Poznałem historię praktycznie każdego psa od początku do końca. Śmiałem się ze śmiesznych historii, płakałem przy tych smutnych. W pewien sposób zacząłem uczestniczyć w życiu tych zwierzaków.
Wtedy też właśnie mój mózg przysłał jeden z pierwszych impulsów. Krótki przebłysk myśli. Cały komunikat był lakoniczny, acz treściwy. „Pomóż” mówił. „Nie bądź obojętny” powtarzał.
Skierowałem więc swój wzrok na niewielka zakładkę „Jak można pomagać?”. Jak wszystko, przeczytałem ją od deski do deski i właściwie od razu wiedziałem co chcę robić.
Przyznaje szczerzę, to nie była najmocniej przemyślana decyzja świata. To był impuls, potrzeba, nazwijmy to jak chcemy, ale wiedziałem, że to jest właśnie to.
I tak to się zaczęło. Pierwszy lokator, euforia, radocha. Przypomnienie jak to jest mieć w domu psa.
Później to cudowne uczucie kiedy znajduję się dom dla Twojego podopiecznego.
Ciężko jest je opisać. To słodko – gorzkie uczucie. Z jednej strony jest trochę smutku, parę łez bo nie ma szans, żeby nie przyzwyczaic się, nie pokochać. Z drugiej strony, to uczucie jest przeważające, satysfakcja, że udało się pomóc. Że może nie zmieniłem świata, ale świat zmieni się dla tego jednego psiaka. To uczucie jest warte każdego wysiłku.

Wysiłek. To istotne słowo w tym przypadku. Otóż bycie DT to nie tylko sukcesy, radość i satysfakcja. To również praca. Niespodzianki, nie zawsze pozytywne. Czasami strach. Innym razem godziny spędzone u weterynarza. To niezwykle istotne jeśli zastanawiasz się nad tą właśnie formą pomocy drogi czytelniku. To o czym musisz pamiętać to fakt, iż nie zawsze będzie kolorowo.
Aczkolwiek dobra wiadomość jest taka, że zawsze jest fundacja. A wierzcie mi, że bez jej pomocy byłoby ciężko. I nie mówię tu tylko o pomocy finansowej.
Przede wszystkim, bycie domem tymczasowym, to nie tylko zapewnienie psu jedzenia i ciepłego kąta.
Przynajmniej nie w moim przypadku. Staram się zawsze, wykorzystując całą moją wciąż niewielką wiedzę przygotować psa do życia w nowym domu. Nauczyć go tak wielu rzeczy jak tylko się da, aby łatwiej było mu znaleźć swoich ludzi. Oduczyć złych nawyków. Tutaj między innymi bardzo przydaje się kontakt z fundacją. Zawsze mogę liczyć na to, że ktoś doradzi mi coś w kwestiach behawioralnych, przyjedzie, pokażę co robić a czego nie, przyprowadzi drugiego psa aby sprawdzić zachowania mojego tymczasa.
Dochodzi kwestia zdjęć, nie każdy ma w domu świetny aparat, a wierzcie mi że dobre fotki są niezwykle istotne. Potrzebujesz dobrych zdjęć swojego podpiecznego? Nie ma sprawy, po to właśnie masz fundację w której są ludzie którzy się na tym znają, potrafią to robić i na pewno Ci pomogą.
Kolejną kwestią jest ogłaszanie psa. Nie każdy będzie miał odpowiednią ilość wolnego czasu, aby godzinami przesiadywać na portalach aukcyjnych klepiąc kolejne ogłoszenie. Jak w poprzednich przypadkach, tutaj również w miarę swoich możliwości z pomocą przychodzi fundacja.
Wizyta u weterynarza? Nie masz transportu dla swojego pupila? Nie wiesz gdzie się udać? Z tym wszystkim również pomaga Ci fundacja.
Dlatego właśnie cieszę się, że mieszkam tam gdzie mieszkam, czyli blisko ludzi z fundacji, bo wiem, że w każdej chwili mogę liczyć na ich wsparcie. Że nie jestem sam. Wierzcie mi lub nie, ale są momenty kiedy bez wsparcia ludzi byłoby po prostu strasznie ciężko.
To tylko wstęp mający dać wam pewne wyobrażenie, jak z mojej perspektywy wygląda taka forma pomocy. Wstęp który ma chociaż w pewnym ogólbym stopniu opisać czego możecie się spodziewać, jakie są plusy i jakie minusy. Z czasem, jeśli ten tekst okaże się pomocny postaram się napisać więcej.
Od siebie mogę napisać tylko, że kocham to co robię i uważam to za jedną z najlepszych decyzji jakie podjąłem. Jest to niezwykle uzależniające zajęcie i stąd też wziął się poczatek mojego wpisu.

Nazywam się Adrian Krawczyk i jestem domem tymczasowym. I nie mam zamiaru z tym kończyć.
Image
Awatar użytkownika
Khror
 
Posty: 122
Rejestracja: 02 Gru 2013, 08:37

Re: Możesz pomóc! ZOSTAŃ DT

Postprzez doddy » 16 Paź 2014, 18:39

O DT Wronki z Sharon. Pięknie napisane, więc wklejam.

To miał być zupełnie inny psiak. Wprawdzie bullowaty (bo amstaffy towarzyszą mojej rodzinie od dwudziestu lat), wprawdzie staruszek (bo dla nich o domy najtrudniej), niekoniecznie zdrowy (bo wśród staruszków choroby to nie rzadkość), ale raczej na pewno samiec (bo nigdy nie opiekowałam się suczką i wydawało mi się, że to musi być jakoś… hmmm… inaczej? trudniej?). Były drobiazgowe przeglądy ogłoszeń w internecie, poszukiwania, rozmowy, nawet wstępne uzgodnienia. I wtedy do schroniska w Gdyni, w którym pomagam w ramach wolontariatu, trafiła ona.
Zdezorientowana, cicha, łagodna dziesięciolatka porzucona pod bramą Ciapkowa jak kolejna zepsuta zabawka. Kulawa, chudawa, z siwizną na pyszczku i licznymi guzami rozsianymi po całym ciele. Dostała na imię Sharon i automatycznie trafiła do nieformalnego działu tych psów, o które raczej nikt ze „zwiedzających” już nie zapyta. Wiadomo było, że ze względu na wielkość i umiejscowienie guzów suczka musi trafić na stół jak najszybciej, bo zmiany nie wyglądały optymistycznie. Zdecydowałam, że zabiorę ją do siebie właściwie jeszcze zanim oficjalnie padło pytanie „Weźmiesz? Chociaż na czas opieki pooperacyjnej…”

Właśnie minęło szesnaście miesięcy naszego wspólnego życia. Tymczas – wbrew temu, co w pierwszych tygodniach bez specjalnego przekonania powtarzał mój wewnętrzny głos rozsądku - od początku tymczasowy jest tylko z nazwy. Razem przeszłyśmy trudy dwóch poważnych operacji – najpierw wycinania guza z kufy, potem z listwy mlecznej, następnie kolejne dwa zabiegi usunięcia krwiaków, które w miesięcznym odstępie zakwitły najpierw na prawym, a potem lewym uchu. Uporczywe biegunki udało się wyeliminować dzięki zdiagnozowaniu choroby trzustki, włączeniu leczenia i przejściu na karmę weterynaryjną. Niedoczynność tarczycy uporządkowały leki, poważny niedobór białych krwinek – preparaty poprawiające odporność.
Najtrudniejszą walką przyszło nam jednak stoczyć na polu ortopedycznym. Szara „od zawsze” kulała na przednią łapkę. Prześwietlenie potwierdziło zwyrodnienie stawu łokciowego, włączyłam więc suplementowanie i nadzieję, że z czasem sytuacja się unormuje. Niestety jesienią wszystko się posypało, a im było zimniej, tym trudniejsza stawała się codzienna walka o podniesienie się z posłania, ustanie na nogach, wyjście na spacer. To nie łokieć był głównym problemem. Sunia jęczała z bólu, dostawała w tylnych łapkach skurczy, których nie byłam w stanie rozmasować, dygotała jak listek przy próbie pogłaskania grzbietu, zaczęła nieświadomie posikiwać. Przykro było patrzeć, z jakim wysiłkiem przychodzi jej postawić każdy kolejny krok. Kolejne badania, prześwietlenia, wizyty u specjalistów. Terapia Cartrophenem, zmiany suplementów, wreszcie leki przeciwzapalne. W związku z brakiem ostatecznej diagnozy pod koniec stycznia zdecydowałam się na rezonans magnetyczny, który wreszcie potwierdził ostatecznie wcześniejsze podejrzenia. Oprócz ciężkiej dysplazji i zmian zwyrodnieniowych obu bioder mocno uszkodzony jest odcinek krzyżowy kręgosłupa; kość uciska na nerwy i to wszystko razem stanowi przyczynę bólu. W międzyczasie leki przeciwzapalne właściwie przestały przynosić ulgę, więc zastąpiliśmy je innymi - wymierzonymi przeciw bólom neurologicznym oraz akupunkturą. Do tego codzienna rehabilitacja, masaże łapek i kręgosłupa, rozgrzewające okłady na grzbiecie. Bywało lepiej, bywało gorzej, ale udało się przetrwać chłody. Wraz z wiosną bóle stopniowo zanikły, wróciły chęci do życia, dreptania po trawie, rozmontowywania patyków na strzępy, wygrzewania się w słonecznych plamach. Lato było piękne i dobre.
Przed nami kolejna zima, ale tym razem – dzięki przebytej w sierpniu terapii IRAP i dotychczasowym doświadczeniom – jesteśmy lepiej przygotowane (a przynajmniej taką mam nadzieję).

Dlaczego piszę o tym wszystkim? Bo czasem zdarza mi się słyszeć pytanie „Nie żałujesz, że nie wzięłaś jakiegoś łatwiejszego / młodszego / zdrowszego psiaka?”. Odpowiedź nieodmiennie brzmi „Nie”. Pomimo tego, że bywa trudno nie żałuję swojej decyzji i nie żałuję ani chwili spędzonej z Szarunką. Bo to jest wyjątkowy zwierzak. Uczucia, które pojawia się w chwili kiedy widzę, jak pod wpływem masażu schorowane łapki rozluźniają się, psia głowa opada na moje kolana, a oczy przymykają w wyrazie ulgi, po prostu nie da się opisać słowami. Wiem, że mój pies ufa mi bezgranicznie. Bo jak boli to bez chwili wahania właśnie we mnie szuka oparcia i pomocy. Bo więzi, która wytworzyła się między nami dzięki codziennej pielęgnacji i opiece nie można porównać z żadną inną. Wreszcie dlatego, że patrzenie na Szarą, która w pogodny, słoneczny dzień z uśmiechem na pysku swobodnie zmierza gdzieś w wysokie trawy w sobie tylko znanych sprawach albo w psich żartach ucieka przede mną z gałęzią w paszczy, budzi uśmiech nawet w najbardziej paskudny, stresujący dzień i wynagradza wszystkie smutki.
Poznałam dzięki niej mnóstwo fantastycznych ludzi – i tych wirtualnych, i w realu. Pół osiedla dopinguje nasze zmagania z chorobą, dopytuje o samopoczucie, oferuje pomoc. Nie zapomnę jesiennego wieczoru, kiedy przy kolejnym, bardzo silnym ataku bólu zbiegłam przed blok i drżącymi rękami, zaryczana, przygotowywałam samochód, by przewieźć Szarulę na nocny dyżur do weta. Było późno, ale akurat nadszedł jeden z sąsiadów, który bardzo boi się psów (a Szara to przecież AST. A AST… to wiadomo…). Zatrzymał się, zapytał, co się stało i bez wahania zaproponował, że zniesie mi psiaka na rękach do samochodu, jeśli potrzeba. Mimo lęku.
Taki ogrom życzliwości. Z każdej strony.

Przez minione półtora roku Szara przewróciła moje życie do góry nogami, ale i wiele mnie nauczyła.
Przede wszystkim cierpliwości – bunia ze względu na swoją chorobę drepcze pomału. I czasem się zawiesza. A czasem zawiesza się tak, że podczas spaceru niespodziewanie zatrzymujemy się w środku niczego i kontemplujemy to nic przez pięć bitych minut. A ja – ku własnemu zdumieniu – zupełnie się tym marnowaniem cennych minut nie denerwuję.
Odpowiedzialności - O wszystkim można zapomnieć, ale o wizycie u weta i podaniu leków na czas – nigdy.
Konsekwencji - Współpracownicy szybko zrozumieli, że jeśli mówię „spotkanie kończymy najpóźniej o pierwszej, bo o drugiej muszę być w domu” to naprawdę skończymy o pierwszej. I jakoś udaje się sprężyć i omówić wszystkie kwestie. Choć wcześniej zazwyczaj się nie udawało.
Hartu ducha – W wyjątkowo trudne poranki zdarzało się, że siedziałam zaryczana na dywanie, użalając się nad ciężkim losem Szarunki, kiedy nagle w zalany łzami policzek stukał mnie w próbie pocieszenia mokry psi nos. W takim momencie po prostu wstyd się mazać.
Umiejętności cieszenia się prostymi radościami - a cieszyć to się ta bestia potrafi jak nikt. Patykiem, motylkiem, spotkaniem z psim kumplem, chrupkiem znalezionym za szafką… wszystkim.
Pewnie śmiesznie to zabrzmi, ale myślę, że Szara mocą swoją pasiastą przywróciła mi umiejętność łapania właściwych proporcji i przypomniała, co tak naprawdę się liczy. Tyle mądrych rzeczy. A to przecież „tylko” pies.

Dość dobrze znam realia schroniska – nawet najlepszego, z najtroskliwszą opieką. To nie jest miejsce dla staruszków. Te zdrowsze nie mają większych szans na wyjście do domu, bo mało kto wśród setek dostępnych psów wypatrzy „starszaka”, te chore – szans na kompleksowe leczenie, bo zazwyczaj nie ma na to ani warunków, ani pieniędzy. Dlatego tak ważna jest rola fundacji i domów tymczasowych. To dzięki nim seniorzy dostają nowe życie, znajdują siły do walki z przeciwnościami losu i rozkwitają.
Nasz przykład jest dość skrajny, bo Szarula została przez poprzedniego właściciela mocno zaniedbana i jest bardzo chora. Ale to nie jest reguła. Nie trzeba się bać staruszków. Nikt tak jak one nie doceni opieki, troski, spokojnego snu i kawałka własnej podłogi.
Owszem, odchodzą wcześniej, ale warto pamiętać, że każdy przyjaciel odchodzi zbyt szybko - niezależnie od tego, ile wspólnego czasu da nam los.
Image
13.10.2011 o 4:45 świat się zatrzymał... Mamba [*]
Awatar użytkownika
doddy
 
Posty: 7489
Rejestracja: 08 Lis 2010, 11:18
Miejscowość: Warszawa

Re: Możesz pomóc! ZOSTAŃ DT

Postprzez Izaura » 21 Paź 2014, 17:41

Witam Was Kochani,
Zdubluję nieco wątek, nie miejcie mi za złe. Ale widzę ,ze w tym temacie sporo się dzieje ;)

"Piszę, ponieważ zaczytałam się w opowieściach o podopieczny z i spoza Fundacji i ze swojej strony mogłabym zaoferować Dom Tymczasowy dla jednego z tych przemiłych ogonków. To może trochę o mnie, żeby było jasne "czym kaczka wodę pije" ;)

Obecnie mieszkam w Wawie, ale pochodzę z Krakowa. W Wawie jednak zamierzam już zostać na stałe. Co prawda nie posiadam własnościowego mieszkania - dlatego też póki co mogę oferować "tymczasówkę". Mam już jednego psa (samiec, Elvis), co prawda jest to Shar Pei, ale też sporo przeżył. Obecnie ma ok 3 lat i został zabrany przeze mnie z nielegalnej hodowli. Nie widział i nie chodził od szczeniaka. Ale dołożyłam wszelkich starań aby to się zmieniło. I udało się. Po wielu kosztownych operacjach pies odzyskał wzrok , kończyny wyglądają jakby nigdy nic ,a pies sam w sobie kocha wszystkie zwierzaki- do słownie, nie jest agresywny. Nie ufa ludziom, poza mną (ale ciężko się dziwić) i ma lęk separacyjny (nienawidzi zostawać sam w domu, ale nad tym pracuję z behawiorystą). Ale nie jest agresywny. Toleruje obie płci, i pieski i sunie. Nie potrafi się bronić przed agresją i po prostu ucieka. Stwierdziłam więc ,że przyda mu się jakiś towarzysz, najlepiej cierpliwy, który toleruje inne psy i ludzi i pokaże mu jak być prawdziwym psem. Ale również taki ,który się z nim zaprzyjaźni i będzie mu drogowskazem.
W związku z tym, jeśli poszukujecie dom dla jednego z ogonków, który jest przyjaźnie nastawiony (to niestety warunek konieczny, z uwagi na mojego psa ) to piszcie do mnie, chętnie wezmę pod opiekę na tyle ile "wlezie" i warunki pozwolą, mam nadzieję jak najdłużej. Dołączę się również do poszukiwań stałego domu.
Szukam psa z Wawy lub okolic, to ważne, ponieważ nie posiadam samochodu. No chyba ,że ktoś jest w stanie przewieźć psiaka do mnie to nie ma sprawy ;) Niedaleko miejsca zamieszkania mam klinikę całodobową, więc w razie czego pies będzie miał opiekę.
Biorę na siebie koszty opieki ,tak więc bez obaw.
Zostawiam swojego mail'a więc piszcie śmiało ,jeśli zajdzie potrzeba : izabela.u@poczta.fm.
Istnieje możliwość zobaczenia warunków dla pieska i poznania mnie. Wcześniej można umówić się na spacer z pieskami w celu sprawdzenia ich reakcji.
Byłam już domem tymczasowym dla piesków z Krakowa, tak więc bez obaw ;-) Współpracuję z TOZ'em i wieloma fundacjami, chętnie pomogę i tym razem.
Z mojej strony zapewniam opiekę w szerokim spectrum oraz ciepły kąt, wielkie serce i dobrą zabawę dla psiaka.
Istnieje możliwość odwiedzania psa dla sprawdzenia czy wszystko ok, stały kontakt mail i telefoniczny w razie jakichkolwiek wątpliwości. Jestem otwarta na propozycje.

Kochani przesyłajcie informacje o takich pieskach. Czekam. Pomagajmy!
Życzę wszystkim jak najwięcej słońca ! :)".

Widzę ,że jest kilka fajnych psiaków, które chciałyby mieć trochę więcej przestrzeni, więc piszcie do mnie na priv lub mail lub jakkowiek!
Awatar użytkownika
Izaura
 
Posty: 8
Rejestracja: 21 Paź 2014, 16:39
Miejscowość: Warszawa

Re: Możesz pomóc! ZOSTAŃ DT

Postprzez kingusia22234 » 14 Mar 2015, 15:22

Witam:-)nie wiem czy w dobrym temacie pisze....ale ja bardzo chcialabym dac jakiemus pieskowi dom:-)posiadam juz dwu letnia amstaffke :D naprawde swietna psine, :D nie konfliktowa....kocha wszystko i wszystkich:-)a najbardziej swojego przyjaciela kota :D u mnie w domu ciagle przewijaja sie jakies zwierzeta ktore same do mnie przychodza....tak jakby wiedzialy ze zawsze moga na mnie liczyc....kocham zwierzeta...w moim sercu jest jeszcze duzo miejsca dla jakiegos psiaka :D i sadze ze mojej Niuni tez przyda sie towarzystwo :D :D
kingusia22234
 
Posty: 7
Rejestracja: 11 Mar 2015, 20:45
Miejscowość: Dabrowa Gornicza

Re: Możesz pomóc! ZOSTAŃ DT

Postprzez Asti » 21 Kwi 2016, 19:20

Hej hej,

Zgłaszam się z chęcią pomocy jako dom tymczasowy w miarę możliwości :) kursuję tez na trasie Łódź- Warszawa raz lub dwa razy w tygodniu więc pod tym względem mogę też nie raz pomóc
Asti
 
Posty: 2
Rejestracja: 21 Kwi 2016, 18:54

Poprzednia

Wróć do TTB fundacyjne

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 4 gości

cron