Ostatnio dość podobną sytuację opisywała jedna użytkowniczka niebieskiego forum, kiedy to właściciel podniósł na ręce labradora, w momencie kiedy ast (wprawdzie chcący się bawić) podlatywał. Niżej pozwoliłam sobie zacytować wypowiedź Dony na tamtejszą sytuację, pod którą podpisuję się obiema rękami.
Ale najpierw kilka słów od siebie, mnie reakcja właściciela takiego małego psa w tym wypadku wcale jakoś specjalnie nie dziwi.
Owszem jeśli mój pies jest na smyczy i nie wykazuje zainteresowania małym przechadzającym się stworzonkiem, bo idzie przy nodze, albo wącha coś namiętnie to wówczas przesadna reakcja właściciela w postaci brania yorków i shit-tzu na ręce powoduje, że w głębi duszy się uśmiecham.
Natomiast, jeśli osoba, której pies waży kilka kg, (z resztą bez znaczenia) widzi psa typu bull (wiadomo, jak aktualnie nagłośnione zostały nasze psy) w kagańcu, ale bez smyczy moim zdaniem ma prawo tak zareagować (zawsze może być przecież tak, o czym zapewne nie jeden z nas się przekonał, że to małe stworzonko jest zaborcze i sprowokuje, stąd właściciel reaguje tak, a nie inaczej) Co więcej skoro sami nie chcemy by latające bez smyczy psy podbiegały do naszych idących na smyczy, to tego samego wymaga się od nas.
Dona napisał(a):(...)nie każdy musi mieć ochotę żeby Twój pies do niego podbiegał, niezależnie w jakim celu to robi. Twoja odpowiedzialność polega na tym, żeby mieć psa zawsze pod kontrolą.
Dona napisał(a):(...) Owszem są idioci niereformowalni ale jest też spora grupa osób niepewnych. Jeżeli chcecie poprawiać wizerunek rasy, to zamiast dziwić się niewiedzy, dajcie ludziom przykład swoimi psami. Ich posłuszeństwem, karnością, wpatrzeniem we właściciela, a przede wszystkim pokazujcie, że są w pełni i zawsze kontrolowane.
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam, chciałam tylko powiedzieć, że od siebie musimy wymagać tego samego, czego wymagamy od innych