W styczniu mieliśmy "na stanie" schroniska 16 psów w typie i mixów, opadały nam ręce. W chwili obecnej - niecałe pół roku później - jest ich zaledwie 7 (trójka staruszków i czwórka młodziaków) plus Aldonka, która ma DT i wiele wskazuje na to, że będzie to dla niej docelowy port. Nie liczę psiaków (młodych, ładnych, grzecznych), które w międzyczasie przemknęły przez Ciapkowo niemal "błyskiem" - takich jak Samuraj, Baxter czy Dalla - one za kratami przebywały stosunkowo krótko. Wszystkie, które w tym czasie opuściły naszą placówkę, cieszą się dobrymi domami, nowym życiem.
Nie mogę niestety napisać, że te pół roku to nieprzerwane pasmo sukcesów.
Nie doczekawszy się domu odeszła od nas jedna z legend schroniska - Knyx, uśpiony został Django - piękny i bardzo skrzywdzony przez człowieka pies, którego napadów agresji po prostu nie dało się ani przewidzieć ani kontrolować.
Po co to podsumowanie?
Żeby dodać wiary wszystkim, którzy poświęcają czas i emocje bezdomniakom, wykonują żmudną i czasami nużącą robotę polegającą na powtarzaniu apeli o dom, zamieszczaniu w mediach ogłoszeń, czasami pewnie myślą "i po co to wszystko? nikt nie dzwoni...". Kochani, warto. Naprawdę warto. Cuda się zdarzają. Maniek (dawniej Mniam), Junior, Aldonka... starsze, niedomagające, czasami problematyczne... a jednak znalazły swoje miejsce na ziemi. Telefon w końcu się odzywa.
Powodzenia dla Was i dla Waszych psiaków. I naszych też