przez doddy » 25 Lip 2014, 15:32
Trzy dni temu obchodziła 10 urodziny. Ale to były inne urodziny niż co roku. Towarzyszył im smutek, łzy, choć gdzieś w serduchu i szczęście, że te urodziny jest z nami.
Parapet, Arta, Bibi... jeden pies, kilka imion. Jeden z najdłuższych moich tymczasów, bo 14 miesięcy czekała na dom. Jeden z tych psów, które bardzo, ale to bardzo chwytają za serce i nie chcą puścić. Towarzyszyła nam wszędzie, przejechała setki kilometrów, była towarzyszką dla wielu psów, które u nas gościły.
Byłam przekonana, że nie znajdzie domu. I wcale tym faktem wielce zasmucona nie byłam, bo ją kochałam.
Ale znaleźli się oni. Martyna i Adrian, którzy kilka lat wcześniej adoptowali od nas niewidomą Zarę. Wyrazili chęć adopcji Parapeta. I to było to! I serce i rozum wiedziały, że czas się rozstać, bo oni dadzą radę Parapecikowi. Dwa lata temu, we wrześniu, adoptowali.
Była, jest i ma dom. Powiększyła im się rodzina o małego Błażejka, a ona stała się jego psią przyjaciółką. Kochana, piękna, szanowana.
Parapecik ma zdiagnozowany nowotwór z przerzutami do płuc. Jej rodzice dzielnie walczą o każdy dzień, każdą dodatkową chwilę.
A nam płyną łzy po policzku.
Dziękujemy rodzinie Parapecika, za wszystko. <3
Parapeciku, walcz! Bądź z nami jak najdłużej.
13.10.2011 o 4:45 świat się zatrzymał... Mamba [*]