Sytuacja na razie opanowana. Kontakt do fachowca jest - w razie potrzeby zostanie przez opiekunów gadziny uruchomiony.
Mniamek ma serio dużo szczęścia, że trafił na panią bardziej upartą niż on sam
- mimo chwilowych podłamek nadal jest plan pracy z psem, wola do rozwiązywania problemów, chęć stawiania czoła trudnościom.
Na szczęście synek też jest małym twardzielem i nie boi się białasa.
Bardzo mocno trzymam kciuki za tę rodzinkę - fajnie dla odmiany po rozmaitych niepowodzeniach spotkać kogoś, kto tak dobrze rozumie zarówno to, jak ważna jest konsekwencja w wychowywaniu zwierza jak i to, że czasem trzeba dać jakiemuś recydywiście drugą i trzecią szansę. Bo jedna to zbyt mało, aby oświecenie znalazło (wspaniały-ale-niewielki) rozumek.