Z pamiętnika bulla - część 11

ZPamietnikabulla tytul Asia

 

 

Moje psy nauczyły mnie odwagi i wiary w sukces.

 


 

Ostatnio aktualizowałam swoje CV przymierzając się do szukania nowej pracy. W dodatkowych zainteresowaniach wpisałam: „Wolontariuszka Fundacji AST, psy w szczególności teriery typu bull, pomoc bezdomnym bullowatym”. Ktoś mnie zapytał: „I po co Ci to w CV? A tak w ogóle, tylko robota z tymi psami i to jeszcze takie rasy – psy mordercy”. Hm… zastanowiłam się, no tak, po co ja to właściwie wpisuję w CV? Ale moja konsternacja trwała krótko. Psy, a w szczególności teriery typu bull uczą mnie rzeczy, których nigdy nie nauczyłabym się od ludzi! I uważam, że to czyni mnie lepszym człowiekiem. Nie, nie, bynajmniej nie dlatego, że pomagam i mam poczucie swojej wspaniałomyślności, ale dlatego, że świadome relacje z psem to szkoła emocji, charakteru i życia. I jestem im za to bardziej wdzięczna, niż one mogą być wdzięczne mnie za miskę żarcia i kawałek kanapy. Moje psy, które (między innymi dzięki Fundacji AST) trafiły do mnie na tzw. dom tymczasowy (DT) pokazały mi nie tylko bezwarunkową miłość, jakiej często na próżno szukać u ludzi i dostarczyły mi wzruszeń, których się nie zapomina nigdy, ale też dały mi wiele innych rzeczy.

Moje psy, bo tak zawsze nazywam psy, które zagościły w moim domu i moim sercu, nauczyły mnie cierpliwości i pokory.
Kiedy wprowadza się do domu nieznanego psa o sile fizycznej zazwyczaj przekraczającej moją własną, o nieznanej często historii, krzywdach, cierpieniach i zaniedbaniach jakich doznał, nie ma wtedy miejsca na wybuchy szału, na nerwy, na robienie czegoś na siłę, uczenie na skróty. Tu wszystko ma swój czas i kolejność. Trzeba znaleźć wspólny język z istotą, która nie mówi w twoim języku i trzeba umieć się porozumieć bez słów. Nauczyć siebie i psa skutecznej komunikacji, a to oznacza, że trzeba go najpierw zrozumieć. Trzeba mu „wytłumaczyć”, że nie ma się czego bać, albo, że nie wolno zachowywać w dany sposób, trzeba sformułować nasze oczekiwania tak, aby on je zrozumiał i zaakceptował, a to wymaga konsekwencji, spokoju i czasu i uczy pokory.


Moje psy nauczyły mnie odwagi i wiary w sukces.
Mierzenie się z nieznanym zawsze wzbudza niepokój i lęk, a mierzenie się z opieką nad skrzywdzonym pitbullem, amstaffem czy bullterierem to spore wyzwanie, bo to psy nie tylko silne fizycznie, ale przejawiające duży upór i determinację. Psy o silnych popędach i dużych emocjach. I pomimo, że zdarzają się porażki i za każdym razem, za każdym psem kryje się ryzyko, że sobie nie poradzisz, to zdarzają się też fantastyczne, zaskakujące sukcesy. Bo oto Lena bullterierka z agresją do mężczyzn, potrafi w miesiąc ogarnąć się na tyle, że rozdaje buziaki niektórym facetom, a dziś ma ukochanego pana i wiedzie spokojny żywot leniwego bullka, podczas gdy ja byłam przekonana, że to jeden z trudniejszych przypadków do resocjalizacji. Dlatego wiem, że takie wyzwania hartują. Moje psy pozwoliły mi odkryć moją wewnętrzną siłę i nauczyły konsekwencji w trwaniu przy podjętej decyzji. Wzięłam psa, podjęłam się opieki nad nim i nie mogę go zawieść! Nawet jak mi się nie chce wstawać 3 razy w nocy, żeby wyprowadzić go na dwór, bo ma rozwolnienie, to będę wstawać i 5 razy. BO TAK trzeba, bo dam radę, bo to stworzenie na mnie liczy i ode mnie zależy, bo tak zasłużę na jego miłość i szacunek. I po tych wszystkich razach, nieprzespanych nocach, kombinowaniu jak się urwać z roboty do lekarza z psem, po spacerach, z których się wraca ze łzami w oczach i „wyrwanymi” rękami ze stawów, po wielu przegranych bitwach i wygranych wojnach WIEM, że dam radę! Że potrafię wiele znieść i pokonać wiele przeciwności. Wiem, że mam w sobie twardość, kiedy trzeba być twardym i elastyczność, kiedy tego wymaga sytuacja, jestem wytrwała i konsekwentna, nie boję się wyzwań i ryzyka, umiem stawić czoła trudnościom, zachować zimną krew sytuacjach kryzysowych i działać skutecznie.

Dlatego wpisałam to do swojego CV! Bo ja siebie sprawdziłam w praktyce, nie w teorii i zawdzięczam to trzem bulterierom, dwóm amstaffom, dwóm pitbullkom, które gościły po kilka miesięcy u mnie w domu. No i oczywiście dzięki mojej własnej bullterierce Umie, która codziennie ćwiczy mnie w tych nabytych kompetencjach, żebym nie wyszła z wprawy.

Asia

Asia Uma

 

 

 
Polish (Poland)Norsk bokmål (Norway)English (United Kingdom)