Z pamiętnika bulla - część 23

ZPamietnikabulla tytul Lady

 

 

Jest naprawdę super. Uwielbiam tę sunię i nie wyobrażam sobie życia bez niej...

 


 


Drogi Pamiętniku, był 1 stycznia Nowego 2016 Roku, godzina 23:49. Coś się stało, bo to pudełko co T. nosi przy sobie, wydało dźwięk. I chyba coś ciekawego w nim było, bo chłopak się uśmiechnął. Podobno kierownik całego bullowatego zamieszania (czytaj Kasia z AST)!
Usłyszałam tylko: „Niunia, Kasia chce, abyśmy napisali jak to jest z tą adopcją.” Zgłupiał chyba? O tej porze? Po takim dniu? Gdy wcześniej przegonił mnie chyba po wszystkich lasach w okolicy? Zwariował! Przecież ja Damą jestem! I co - jutro będę miała worki pod oczami? No way! Zapomnij!
Niemniej jednak dzisiaj już coś napisać wypada. Narzekać? Nie mam na co. Chłopak dba o mnie bardzo! Mam swoje posłanie, choć osobiście preferuję kanapę, zawsze świeżą wodę w misce i jedzonko. Nie wspomnę już o tych wszystkich przytulasach i głaskaniu. Dba też o moją figurę. Tak. Tak. Jedzonko jedzonkiem, ale kalorie spalać trzeba. Chodzimy na długie spacery na których pozwala mi się wyganiać. Tak, „wyganiać” to dobre słowo! Ale i tak najlepsze są weekendy, wtedy zabiera mnie do lasu. A tam jest cała masa ścieżek i dróżek, gdzie mogę pobiegać, super zapachy i wolność. Dosłownie padam po tych eskapadach. Ale jak to mówią: „pies wybiegany to pies szczęśliwy”.
A propos kalorii. T. to mój bohater. Stanął w mojej obronie. Byliśmy u Veta (tak, tak najgorsze miejsce pod słońcem, choć ma też swoje plusy - nosi mnie tam na rękach – wiecie dziewczyny o co chodzi) i po tych wszystkich nieprzyjemnościach Pani Doktor chciała przypisać mi leki. Powiedziała, że taka porcja jest dla psa o wadze 30 kg! 30 kg rozumiecie to?! I mój T. się wzburzył, bo naprawdę przesadziła. I mówi do niej: „Pani Doktor nie zgodzę się, sunia zgubiła pół kilo i nie waży 30 kg”. My HERO!
No, ale odbiegamy od tematu. Pozwolę T., aby w kilku słowach napisał, jak to trafił na najfajniejszą „Rudą” na świecie.

Drogi Czytelniku! Dlaczego przeglądasz ten pamiętnik? Ja widzę dwie możliwości. Pierwsza, jesteś szczęśliwym posiadaczem swojego ukochanego czworonoga i patrzysz jak poszczęściło się innym. Druga wersja (najbardziej bliska mojej skromnej osobie) to fakt poszukiwania mswojego własnego czworonożnego przyjaciela.
Jak ja trafiłem tutaj? Długa historia, ale co tam zaszaleję i opowiem, skracająć ile się da! Przez kilka lat chodziła za mną dziwna myśl: „Chce mieć psa”. Pojawiała się. Potem znikała. Ale coraz częściej powracała. I chyba coraz mocniej we mnie uderzała. „Chcesz tego. Pragniesz! Musisz mieć.” I tak trafiłem na strony schronisk? Dlaczego schronisk, a nie kupiłem lub wziąłem przyjaciela z hodowli? Nie wiem, nie znam odpowiedzi. Chyba przez te wszystkie mordki, które bardziej przemawiały do mnie. Teraz pojawiają się dwa pytania: „Dlaczego amstaff?” oraz „Dlaczego Lady?”.
W odpowiedzi na pierwsze z nich to dlatego, że uwielbiam ten ich uśmiech. Młody (znaczy się mój brat) kiedyś w trakcie rozmowy powiedział mi, że Lady to pies, a nie „chomik”. Oczywiście nie śmieję się, ani nie krytykuję właścicieli innych ras. Fajnie, że chcecie mieć czworonoga. Ale mi od zawsze podobały się większe psy. A czy na pewno chcę „Mordercę”, „Potwora z czarnej listy”, „Zabójcę”? „Czy zgłupiałem?”. Odpowiedź brzmi: TAK, chce i zwariowałem.
Dlaczego Lady? Koleżanka podesłała mi link do strony Fundacji z ogłoszeniem jakie pojawiło się z tą prześliczną mordką (Monia THX). TAK! Zakochałem się od razu (Miłość od pierwszego wejrzenia? Hmm?). A po wizycie w DT byłem już tego pewny. Kasia zresztą też się szybko dowiedziała! (Jeszcze raz przepraszam za ekscytację). Proces adopcji to droga przez mękę. Telefony, omawianie problemów, masa pytań, wizyta przedadopcyjna. A powiem Wam, Monika jak przepytuje to czujesz się jak na przesłuchaniu (sorki Monika). A przyjechała z Jojkiem (jej staffikiem), która na mnie warczała. No to pomyślałem: „No tak! Chłopie umoczyłeś!” Wiecie jakie to szczęście, gdy z uśmiechem pod koniec spotkania powiedziała: „U mnie masz zielone światło?” MEGA!

Ale już wiem, po co to wszystko. Abyś był pewnien tego, że chcesz to zrobić. Abyś wiedział jakie mogą być problemy. I najważniejsze, aby pies był odpowiedni dla Ciebie. To ważne, a dziewczyny wiedzą co robią. CHCESZ ADOPTOWAĆ PSA – ZASTANÓW SIĘ! Nie rzucam Ci kłód pod nogi. Nie, nie próbuję Ci wmówić, że to zły pomysł. Nie, nie odradzam Ci. A wręcz przeciwnie – NAMAWIAM. Dla mnie to najlepsza decyzja EVER! (chyba się powtarzam). Ale to też obowiązki i co najważniejsze - odpowiadasz za czyjeś życie! Życie, kogoś kto kocha Cię miłością bezinteresowną. A uwierzcie, adopciak kocha jeszcze bardziej i potrafi to okazać. A WIEM O CZYM MÓWIĘ. Przez ostatni miesiąc dostałem chyba z milion całusów, widziałem dwa miliony merdnięć ogonkiem i miałem setki godzin z pyszczkiem na moich kolanach. No może wspomnę jeszcze o tym, że zdarza jej się siedzieć też na tych kolanach. Ups…. Chyba zrobił się z tego poradnik dla „rodziców” adopcyjnych.
A jaka jest Lady? To cudny pies. Pokazuje dużo miłości. Gada, to fakt, ale jakby mniej. Zadomowiła się już w swoich „czterech kątach”. Jest pewniejsza siebie, radośniejsza. Od pewnego czasu trochę więcej trenujemy. W sumie to codziennie. Bo małymi kroczkami zbliżamy się bliżej celu. Najbardziej zależy nam na zostawianiu śmieci i utracie głuchoty, bo jak dziewczyna zobaczy kolegę lub koleżankę, to jak to mówią komu w drogę temu trampki. Widzieliście kiedyś strusia pędziwiatra? Tak właśnie wyglądam, jak za nią biegnę. I nie ma w niej agresji. Nic z tych rzeczy - chce się bawić! Ale wtedy już nie reaguje na mnie. Ale gdy nic nas nie rozprasza jest super. Wie co to „stój”, „do mnie”, nawet strony rozumie i rozróżnia - „Niunia idziemy w lewo. Lady w prawo.” Codzienne cierpliwe powtarzanie i smaczki dają rezultaty. Dodatkowo za dwa tygodnie Sylwia nam pomoże pozbyć się tych dwóch problemów – zaczynamy szkolenie.

Jest naprawdę super. Uwielbiam tą sunię i nie wyobrażam sobie życia bez niej. To taki mój trochę terapeuta, który pozwala zapomnieć o problemach. Powoduje uśmiech po ciężkim dniu. Ogrzewa jak wrócę zmarznięty. I daje całą masę radości! A to jej spojrzenie… hmm… BEZCENNE
Brawo My!


Pozdrawiają,
Piękna i Bestia, czyli Lady i Tomek

Lady

 

 

 

 
Polish (Poland)Norsk bokmål (Norway)English (United Kingdom)