Denis to niespełna 3-letni staffordshire bull terrier. Trafił do nas z powodu swojej choroby skóry. Wysokie nakłady finansowe przez wiele miesięcy a wręcz lat na leczenie i brak efektów pomimo zmian lekarzy, poskutkowały trudną decyzją o oddaniu psa. Rozumiemy to, bo wiemy, że nad wyraz trudno walczy się z chorobami skóry, tym bardziej nie mając ani wystarczających środków ani dobrych weterynarzy w miejscu zamieszkania. Wtedy pojawia się bezsilność, bezradność i brak nadziei. 14.01.2020 Podsyłamy garść wieści od Denisa. Psiak dzięki pomocy niezastąpionej Agnieszki odwiedził dermatolog dr Milewską. Zostały mu wykonane testy alergiczne, które potwierdziły uczulenie na ryby i chemię spożywczą. O ile pierwszych dość łatwo unikać, o tyle ta druga jest obecna wszędzie. I tu sprawy się komplikują. Denisowi udało nam się póki co dobrać jedną karmę - Wolfsblut Wide Plain. Z szamponów dla psów - Alermyl, ze środków na kleszcze Prac-tic. Na większość leków pies okazał się uczulony. Opieka nad Denisem będzie prosta, bo mamy dobrany wachlarz potrzeb i wykluczeń. Ale będzie kosztowna. Sama karma to koszt 280 zł za worek. Denis ma zdiagnozowaną dodatkowo dysplazję mieszków włosowych. Oznacza to tyle, że może zostać łysolkiem, a może nagle zarosnąć. Tej przypadłości się nie leczy. Wykonaliśmy kontrolne badanie krwi, włącznie z tarczycą i tu jest wszystko ok. 28.02.2020 Adopcja, na którą nie liczyliśmy, a już na pewno nie w tak krótkim czasie. Bo na psy z chorobami skóry nie ma wielu chętnych. Ale najpierw małe przemyślenia. Często dostajemy telefony z prośbą o przyjęcie pod opiekę psa, który jest chory a właściciele bądź schroniska nie radzą sobie z ich leczeniem. Przy TTB najczęściej są to problemy na tle alergii czy AZS. Od razu słyszymy, że pies ma AZS i lekarze rozkładają ręce, a koszty leczenia są ogromne bądź alternatywą są sterydy. Tak było i w przypadku Denisa. Właściciele przez całe życie tego psa zjeździli wszystkich lekarzy w Białymstoku. Diagnozowali, pobierali wymazy, zeskrobiny, krew milion razy. Leczenie pomimo podawania sterydów było bezowocne. Koszty się piętrzyły. Jego rodzina zdecydowała się na oddanie go do nas. Zachęcaliśmy ich do odwiedzin naszej lecznicy, ale państwo stracili totalnie wiarę w świat weterynarii. I tak Denis trafił do Warszawy. W dniu przyjazdu był łysy, dostawał sterydy, bo się drapał. Wyglądało bardzo średnio i zapowiadało się długie leczenia. A jednak! Wystarczyły dwie wizyty u dermatologa dr Milewskiej i udało się odejść od sterydów. Ściśle trzymaliśmy się wytycznych - zmieniliśmy karmę, odeszliśmy maksymalnie od ewentualnych alergenów. No i mamy zdrowego psa i do tego zarośniętego! Denis także wyrównał wagę po zejściu z kuracji sterydowej. Chcemy Wam tą historią pokazać, ze nie można się poddawać, że czasem po prostu trzeba szukać a dobrze ustawione leczenie daje świetne efekty. Równolegle z leczeniem, poznawaliśmy Denisa. Okazało się że jest mega fajnym psem do dzieci, psów i kotów. I właśnie dzięki temu ostatniemu znalazł swą przystań. Denis zamieszkał u Emilii i Kuby, na co dzień wolontariuszy w schronisku na Paluchu. Szukali oni dopełnienia swojego kociego stada. I udało się! Denis w nowym domu odnalazł się świetnie. Emilko, Kubo witajcie w FAMILY AST.
|