Pod jednym dachem z psim seniorem

Xanto male2

 

 

Kiedy braliśmy do siebie Xanta, nie sądziłam, że zaczyna się moja prawdziwa przygoda z psim seniorem.

Na początku wszystko wyglądało normalnie + ładny starszy astek, który marniał na naszych oczach w schronisku. Decyzja była jedna - „wyciągamy do fundacji.”
Prosto ze schroniska Xantek trafił do kliniki weterynaryjnej w celu przebadania. Po kilku dniach dostaliśmy zielone światło i tak Xantek zamieszkał u nas, na początku miał to być tydzień:-) i jak widać ten tydzień trwa do dzisiaj:-)
Nigdy nie mieliśmy z nim większych problemów. Z naszymi psami na początku sztama, potem zaczęło się układanie w stadzie - suma sumarum jest pełna akceptacja.
Niestety od początku pies miał problemy z pęcherzem, leczyliśmy najpierw zapalenie potem była diagnoza - nietrzymanie moczu, którego powodem miała być przerośnięta prostata. Próbowaliśmy wszystkiego, bo kto adoptuje starszego „przeciekającego” psa?

W lipcu 2011 Xantek przeszedł wylew - to był dla nas cios! Jego życie wisiało na włosku... Całe cztery tygodnie po wylewie skupialiśmy się tylko na nim, reszta została gdzieś z tyłu: praca, dom, nasze pozostałe psy. Walczyliśmy o kolejne tygodnie, może miesiące. Nigdy nie myśleliśmy kategoriami, że to stary pies więc może pora zakończyć to... Nie, wręcz odwrotnie – seniorowi należy się emerytura, więc walczmy o nią! Xantek wykaraskał się z tego, niestety zmiany neurologiczne pozostawiły do dzisiaj ślad. Często się zawiesza, chodzi w kółko, do tego doszły problemy z kręgosłupem i widać zaawansowaną demencję.
Co rano muszę go wynosić na spacer, raz chodzi 15 minut, innym razem tylko kilka.Zdarza mu się załatwić w domu, po prostu ma potrzebę teraz i tu, więc robi nie patrząc na okoliczności.
Nie wynika to ze złośliwości, jak mówią niektórzy – to jest starszy pies! Biega w pieluszkach, skarpetkach z antypoślizgami, na noc opatulany jest kocem z każdej strony i zasypiam z nim jak z małym dzieckiem. Kupiliśmy wykładzinę do kuchni, aby lepiej się poruszał i nie miał problemu z rozjeżdżającymi łapkami.

Mam dni, że zastanawiam się tak:
Gdyby nie Xantek, senior którego nikt nie zaadoptuje, w tym czasie uratowalibyśmy kilka innych psów, młodszych, które znalazłyby domy w międzyczasie.
Gdyby nie Xantek, miałabym więcej czasu dla pozostałych psów, rezydentów.
Gdyby nie Xantek, nie pędziłabym na złamanie karku z pracy.
Gdyby nie Xantek, w weekendy nie musiałabym się zrywać o 8.00 na spacer.
Gdyby nie Xantek, nie musiałabym tyle prać , sprzątać, miałabym więcej czasu na inne przyjemności.
Ale wystarczy że spojrzę na niego i wszystkie wątpliwości i „gdybania” uciekają.
Xantek tak wiele mnie nauczył, pokazał jak należy okazywać szacunek potrzebującym, co to znaczy opieka i odpowiedzialność. Na każdym kroku pokazuje mi jaką ma ogromną wolę życia, jak bardzo chce być z nami. Ból, cierpienie, starość – to wszystko może dotknąć każdego z nas, nie ważne czy to pies czy człowiek. Ważny jest szacunek i pomoc.Pomoc w wyprowadzaniu, podawanie leków, zmiana pieluszek, dbanie o higienę, zmiana kocyków – czy to naprawdę tak wiele? Czy to wypełnia cały mój dzień? NIE! To kilka minut dziennie, minut które po szybkim i trudnym dniu codziennym nabierają innego wymiaru. Przez ten moment człowiek skupia się na stworzeniu, które całym sobą podporządkowuje się człowiekowi, które ma w sobie tyle godności i miłości, że problemy dnia codziennego uciekają gdzieś daleko.
Człowieka dosięga refleksja - co w życiu jest ważne?! Dlaczego tak łatwo pozbywamy się problemów, a nie rozwiązujemy ich?!

Ja już wiem, że SENIOR to nie jest łatwy kawałek psa, ale to pies dla mnie. Pies który nie przybiega, nie skacze na widok człowieka a tylko podnosi głowę i patrzy, a ja widzę w tym spojrzeniu: DOBRZE ŻE JESTEŚ , BEZ CIEBIE NIE DAJĘ RADY. Przy nim czuje się taka potrzebna, wiem że tylko dzięki temu, że mu pomagamy on może funkcjonować, żyć, cieszyć się z kolejnych dni. Nie pozwolę by odszedł w ciemności, sam - zawsze będę z nim dając nadzieję i wiarę w sens istnienia i godne psie życie, będę walczyła o każdy kolejny dzień.

Często słyszę – on się męczy... Czy życie bez bólu, tyle że nie w pełni w sprawnym ciele, jest cierpieniem? Czy każdy człowiek na wózku, inwalida cierpi? Może psychicznie, ale ludzie myślą, analizują, doświadczają upokorzeń ze strony innych ludzi, wynikających z ich kalectwa - pies tak nie ma! Za psa my myślimy, analizujemy, podejmujemy decyzje. Na pewno było by mi wygodniej ale nie po to brałam seniora, aby mi było lepiej, nie on dla mnie ale ja dla niego!

Nauczono mnie szacunku do ludzi starszych, kalekich, nauczono mnie, że nie można przejść obok potrzebujących, że to co dajemy wraca do nas!
Może nie wyjdę już nigdy z Xantkiem na długi spacer, nie rzucę mu piłki aby przyniósł, nie będziemy wspólnie biegać i bawić się – ale dalej będziemy w siebie wpatrzeni, dalej będziemy dzielić się sobą, przesiedzimy wspólnie na posłanku, przegadam nie jedną godzinę wtulona w jego kark wyrzucając z siebie całą frustrację na ten „zły” świat. Przy nim czuję się lepszym człowiekiem, takim bez uprzedzeń, przyzwyczajeń – kimś bardzo potrzebnym.
Czuję się jakbym dostała na własność wszystko co jego, jakbym miała podwójne życie, za które jestem w 100% odpowiedzialna – tylko na starość nie mam żadnego wpływu...
Jeśli nawet przyjdzie nam się rozstać - zostanie tysiące wspomnień, które gdy jeszcze jesteśmy razem dodają skrzydeł, z chwilą gdy przestaną być wspólne będą jak kamień. Ale taka jest kolej rzeczy, nic na to nie poradzę... ale póki jest z nami będę walczyła!

Zawsze kochałam psy, ale z perspektywy czasu i doświadczeń wiem jedno – na prawdziwą miłość trzeba mocno zapracować! My z Xantkiem na swoją pracujemy od ponad dwóch lat:-)
Kocham tego mojego blond dziadka!!!!

Iza

Xanto20 Xanto19 DSC 0343
KMB IzaPrzemekXantoDolarCiastekTyson Xanto10 DSC 0313
Xanto2 wrocek1 DSC 1438

 

 
Polish (Poland)Norsk bokmål (Norway)English (United Kingdom)