Zapiski z DT // 1

DT Adrianl

 

Nazywam się Adrian Krawczyk i jestem domem tymczasowym.
Brzmi trochę jak początek spotkania AA, prawda?


 


 

Decyzję o pomocy psom podjąłem roku pańskiego 2013. Z czego wynikła? Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Zawsze kochałem psy, w moim domu odkąd pamiętam był przynajmniej jeden. Zostałem wychowany w miłości i szacunku do czworonogów. Właściwie to chyba nawet nie wyobrażam sobie, że można żyć bez psa.
Jednak w kwestii pomocy zawsze mówiłem sobie „kiedyś”, „za miesiąc”, „jeszcze nie teraz”.
A wszystko zaczęło się od pewnej uroczej, szczeniaczkowej suni, którą znalazłem poszukując psa dla siebie. Ujrzałem ją i stwierdziłem, że muszę, koniecznie i absolutnie ją adoptować. Ale jak doskonale wiemy, świat nie zawsze jest piękny, sprawiedliwy i uroczy, tak więc okazało się, że owa młoda dama znalazła już dom. Po krótkim okresie rozpaczy, kiedy to moje serce rozpadło się na tysiąc kawałków, odnalazłem stronę fundacji. Oczywiście najpierw obejrzałem wszystkie dostępne na tamten moment psy, wciąż poszukując psa dla siebie. Następnie przyszła pora na forum. Tam spędziłem nieco więcej czasu. Poznałem historię praktycznie każdego psa od początku do końca. Śmiałem się ze śmiesznych historii, płakałem przy tych smutnych. W pewien sposób zacząłem uczestniczyć w życiu tych zwierzaków.
Wtedy też właśnie mój mózg przysłał jeden z pierwszych impulsów. Krótki przebłysk myśli. Cały komunikat był lakoniczny, acz treściwy. „Pomóż” mówił. „Nie bądź obojętny” powtarzał. Skierowałem więc swój wzrok na niewielka zakładkę „Jak można pomagać?”. Jak wszystko, przeczytałem ją od deski do deski i właściwie od razu wiedziałem co chcę robić. Przyznaję szczerze, to nie była najmocniej przemyślana decyzja świata. To był impuls, potrzeba, nazwijmy to jak chcemy, ale wiedziałem, że to jest właśnie to.
I tak to się zaczęło. Pierwszy lokator, euforia, radocha. Przypomnienie jak to jest mieć w domu psa.
Później to cudowne uczucie kiedy znajduje się dom dla Twojego podopiecznego. Ciężko jest je opisać. To słodko – gorzkie uczucie. Z jednej strony jest trochę smutku, parę łez bo nie ma szans, żeby nie przyzwyczaić się, nie pokochać. Z drugiej strony, to uczucie jest przeważające, satysfakcja, że udało się pomóc. Że może nie zmieniłem świata, ale świat zmieni się dla tego jednego psiaka. To uczucie jest warte każdego wysiłku.

Wysiłek. To istotne słowo w tym przypadku. Otóż bycie DT to nie tylko sukcesy, radość i satysfakcja. To również praca. Niespodzianki, nie zawsze pozytywne. Czasami strach. Innym razem godziny spędzone u weterynarza. To niezwykle istotne jeśli zastanawiasz się nad tą właśnie formą pomocy drogi czytelniku. To o czym musisz pamiętać to fakt, iż nie zawsze będzie kolorowo. Aczkolwiek dobra wiadomość jest taka, że zawsze jest fundacja. A wierzcie mi, że bez jej pomocy byłoby ciężko. I nie mówię tu tylko o pomocy finansowej. Przede wszystkim bycie domem tymczasowym, to nie tylko zapewnienie psu jedzenia i ciepłego kąta. Przynajmniej nie w moim przypadku. Staram się zawsze, wykorzystując całą moją wciąż niewielką wiedzę, przygotować psa do życia w nowym domu. Nauczyć go tak wielu rzeczy jak tylko się da, aby łatwiej było mu znaleźć swoich ludzi. Oduczyć złych nawyków. Tutaj między innymi bardzo przydaje się kontakt z fundacją. Zawsze mogę liczyć na to, że ktoś doradzi mi coś w kwestiach behawioralnych, przyjedzie, pokaże co robić a czego nie, przyprowadzi drugiego psa aby sprawdzić zachowania mojego tymczasa.
Dochodzi kwestia zdjęć, nie każdy ma w domu świetny aparat, a wierzcie mi, że dobre fotki są niezwykle istotne. Potrzebujesz dobrych zdjęć swojego podopiecznego? Nie ma sprawy, po to właśnie masz fundację, w której są ludzie którzy się na tym znają, potrafią to robić i na pewno Ci pomogą.
Kolejną kwestią jest ogłaszanie psa. Nie każdy będzie miał odpowiednią ilość wolnego czasu, aby godzinami przesiadywać na portalach aukcyjnych klepiąc kolejne ogłoszenie. Jak w poprzednich przypadkach, tutaj również w miarę swoich możliwości z pomocą przychodzi fundacja.
Wizyta u weterynarza? Nie masz transportu dla swojego pupila? Nie wiesz gdzie się udać? Z tym wszystkim również pomaga Ci fundacja.
Dlatego właśnie cieszę się, że mieszkam tam gdzie mieszkam, czyli blisko ludzi z fundacji, bo wiem, że w każdej chwili mogę liczyć na ich wsparcie. Że nie jestem sam. Wierzcie mi lub nie, ale są momenty kiedy bez wsparcia ludzi byłoby po prostu strasznie ciężko.
To tylko wstęp mający dać wam pewne wyobrażenie, jak z mojej perspektywy wygląda taka forma pomocy. Wstęp który ma chociaż w pewnym ogólnym stopniu opisać czego możecie się spodziewać, jakie są plusy i jakie minusy. Z czasem, jeśli ten tekst okaże się pomocny postaram się napisać więcej.
Od siebie mogę napisać tylko, że kocham to co robię i uważam to za jedną z najlepszych decyzji jakie podjąłem. Jest to niezwykle uzależniające zajęcie i stąd też wziął się początek mojego wpisu.

Nazywam się Adrian Krawczyk i jestem domem tymczasowym. I nie mam zamiaru z tym kończyć.

Dotychczasowi tymczaswoicze Adriana: Liczi, Amelka i Trouble:

DT

 

 


 

 

 
Polish (Poland)Norsk bokmål (Norway)English (United Kingdom)