Baster to piękny, 2-letni amstaff. Jest to pies mieszkaniowy, grzecznie zostającym w domu pod nieobecność właściciela, co z dotychczasowych obserwacji możemy potwierdzić. Baster to jeszcze duże dziecko, bywa toporny w kontaktach z człowiekiem. Jest nieuważny i niedelikatny. Jest mu zdecydowanie bardziej po drodze z mężczyznami, ma dużo mniej szacunku do kobiet. Te testuje, sprawdza, podgryza mało delikatnie i niestety ma z tego zabawę. Co ważne jednak - Baster nigdy nikogo nie ugryzł. Baster w większości przypadków ma pozytywny stosunek względem psów, ale też nie pozostanie dłużny, jeśli któryś na niego warknie. Nie polecamy go jednak do domu z drugim czworonogiem, Baster tego nie dźwiga, jest spięty, zaczyna pilnować miski z wodą i ewidentnie nie czuje się komfortowo na tak ograniczonej przestrzeni. Nie polecamy go także do domu z dziećmi. 24.12.2019 Dziś Wigilia Bożego Narodzenia, za oknami aura niezbyt świąteczna, a u nas w fundacji zdarzył się prawdziwy, bożonarodzeniowy cud. Mamy więc dla Was krótką, wigilijną opowieść o psie, którego historia sprawiła, że uwierzyliśmy jeszcze mocniej, że warto i trzeba pomagać. Historia Bastera zaczyna się zwyczajnie - trafił do nas początkiem maja, oddany przez właściciela. Okazał się być psem nie najprostszym i nie dla każdego, dodatkowo wymagał operacji zerwanego więzadła. Zamieszkał w hotelu, gdzie od siedmiu miesięcy czekał na swojego nowego człowieka. Nic nie zapowiadało nagłego happy endu czy niezwykłego zwrotu wypadków, jednak w Święta czasem dzieją się rzeczy magiczne. I tak pewnego grudniowego poranka zadzwonił telefon, a po drugiej stronie odezwała pani Halina, mama Patrycji, byłej partnerki ex właściciela Bastera, która zupełnie przypadkiem znalazła nasze ogłoszenie w Internecie. Zaskoczeni wysłuchaliśmy przejmującej, pełnej ciepła i miłości opowieści o psie, którego znaliśmy, a jednak, jak się okazało, wiedzieliśmy o nim tak niewiele. Pewnie domyślacie się już co wydarzyło się później. Jak w prawdziwej bajce, na samiutkie Święta, Baster wrócił do swoich ukochanych ludzi, do oddalonego o 600 km domu, który pamiętał i znał, za którym tęsknił. Nie musimy chyba mówić, że jego radość była przeogromna, a i łez wzruszenia przy tym spotkaniu nie zabrakło. Dzisiaj, w Wigilię, dzielimy się z Wami tym szczęściem jak opłatkiem, życząc wszystkim – psim i ludzkim przyjaciołom – cudu miłości.
|